101 niezwykłych pomysłów na biznes

Znajdź pomysł i przejdź na swoje Pomysł na biznes, który podbije rynek i przyniesie milionowe zyski, to marzenie każdej osoby rozpoczynającej własną działalność. Znalezienie takiej żyły złota nie jest jednak proste, o czym przekonali się ci, których biznesy nie wypaliły. Na początku każda idea wydaje się najlepsza, ale w trudnych realiach zbyt optymistyczne założenia są szybko weryfikowane. Jak uniknąć bolesnej porażki? Można realizować własne przedsięwzięcia, ale to najbardziej ryzykowny wariant. Innym rozwiązaniem jest skorzystanie z pomysłów, które zostały sprawdzone na świecie. Oczywiście nie zawsze warto kopiować pomysły od A do Z, czasami trzeba je zmodyfikować oraz dostosować do lokalnych warunków rynkowych. Często wystarczą inspiracja i drobny impuls, by w głowie zakiełkowała biznesowa idea. Książka 101 niezwykłych pomysłów na biznes jest katalogiem takich idei. Osoby z mniejszym zapasem gotówki mogą zastanowić się nad uprawą domowych grzybów czy produkcją pierścieni przypominających o ważnych sprawach. Biznesmeni ze smykałką do handlu mogą skontaktować się z producentami kajaka origami, czujnika rzeczy zagubionych czy kieszonkowej chłodziarki, by sprzedawać te produkty na polskim rynku. Kto wie, może przyjmą się u nas także koszulki imitujące mięśnie czy waga licząca kalorie? To tylko kilka propozycji wybranych z listy 101 idei opisanych w książce. Trzeba podkreślić, że nie tylko przyszli przedsiębiorcy znajdą w tej książce coś dla siebie. Opisane w niej historie wywołają uśmiech — a czasem podziw — każdego, kto o nich poczyta. Obok poważnych biznesowych przedsięwzięć znaleźć tu można pomysły pełne humoru, o niebanalnym pochodzeniu i zastosowaniu. Wszystkie łączy kreatywność ludzi, którzy łamią stereotypy i idą pod prąd dotychczasowych schematów. Jedni dzięki temu zostali milionerami, inni zarabiają na godne życie, ale wszyscy są na swoim. Teraz czas na Ciebie!

105 downloads 6K Views 17MB Size

Recommend Stories

Empty story

Idea Transcript


Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji. Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź towarowymi ich właścicieli. Autor oraz Wydawnictwo HELION dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce informacje były kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za ich wykorzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub autorskich. Autor oraz Wydawnictwo HELION nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce. Redaktor prowadzący: Barbara Gancarz-Wójcicka Projekt okładki: ULABUKA Fotografie na okładce i w książce zostały wykorzystane za zgodą właścicieli praw do nich. Wydawnictwo HELION ul. Kościuszki c,

- GLIWICE tel.

,   e-mail: [email protected] WWW: http://onepress.pl (księgarnia internetowa, katalog książek) Drogi Czytelniku! Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres http://onepress.pl/user/opinie/nie_ebook Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję. ISBN: 978-83-283-1728-4 Copyright © Grzegorz Marynowicz, Helion 

  

Poleć książkę na Facebook.com Kup w wersji papierowej Oceń książkę

 

Księgarnia internetowa Lubię to! » Nasza społeczność

Spis treści

Wstęp 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. 21. 22. 23. 24. 25. 26. 27. 28. 29. 30.

Lody dla psów Nakrętki LEGO Przekąski z owadów Napój relaksujący Powietrze w puszce Zdrowa żywność z automatu Imperium majonezu Samopodgrzewające się dania gotowe Kubek dla chorych i starszych Ekologiczne trumny Sztuczna krew do filmów Fałszywe okna Inteligentny kubek Chipsy ze świerszczy Konsola dla psa Waga licząca kalorie Załataj przebitą oponę w 60 sekund Koszulka imitująca mięśnie Wystrzałowa biżuteria Farba w sprayu dla psów Kubek, który parzy kawę „Najmocniejsza kawa na świecie” Napój energetyczny „Żądza krwi” Kurczaki do wynajęcia Robot malujący akwarelami Interaktywna poduszka dla dziecka Woda pudełkowa zamiast butelkowej Kreatywne trumny Kombinezon, który chroni przed rekinem Ekoładowarka do sprzętu elektronicznego

7 10 12 14 16 18 20 22 24 26 28 30 32 34 36 38 40 42 44 46 48 50 52 54 56 58 60 62 64 66 68

31. 32. 33. 34. 35. 36. 37. 38. 39. 40. 41. 42. 43. 44. 45. 46. 47. 48. 49. 50. 51. 52. 53. 54. 55. 56. 57. 58. 59. 60. 61. 62. 63. 64. 65. 66. 

Złoto z automatu vendingowego Meble robione na drutach Tosty z selfie Świece o męskich zapachach Silikonowe kapsle do piwa Pierścienie przypominające o ważnych sprawach Stos kubków z piwem w jednej ręce Lody o smaku wina Opakowanie wielokrotnego użytku dla e-sklepów Kieszonkowe gadżety do higieny osobistej Napój na kłopoty z lataniem Olejek przeciwsłoneczny z automatu Portal randkowy dla nosicieli wirusa HIV Reklama na papierze toaletowym Parasolka do zadań specjalnych Jaja z automatu Długopis 3D „Konfliktowa” restauracja Sandały na każdą okazję Nostalgiczne świece Serwis dla szukających romansu Reklama na twarzach Domowe grzyby Personalizowane telefony dla dzieci i starszych Reklama na wieszakach Naczynia ze spadających liści Kieszonkowy skaner Wykrywacz glutenu Czujnik rzeczy zagubionych Sztuczny dym w kroplach Koszulka wodoodporna Sztuka z automatu Wystrzałowe pogrzeby Kajak origami Kubek dla diabetyków Personalizowane wałki

70 72 74 76 78 80 82 84 86 88 90 92 94 96 98 100 102 104 106 108 110 112 114 116 118 120 122 124 126 128 130 132 134 136 138 140

67. Organizer na klucze 68. Pidżama, która monitoruje zachowanie niemowląt 69. Restauracja ze szkodnikami 70. Podwodna restauracja 71. Kieszonkowa chłodziarka 72. Zwijane kalosze 73. Zastrzyk energii w sprayu 74. Zaczarowane pióro 75. Aby nie zostawić dziecka w rozgrzanym aucie 76. Ochraniacze na obcasy 77. Lody piwne 78. Krem do golenia z „kopnięciem” 79. Telefon na tabletki 80. Zegarek z projektorem 81. Zamek do sznurowanych butów 82. Największe bańki na świecie 83. Zrób sobie komputer 84. Magiczne ziarenka do kawy 85. Spinacze do skarpet 86. Z papieru na komputer 87. Chroń but w aucie 88. Załóż parking na własnym podwórku 89. Prześwietlacz posiłków 90. Antybutelka 91. Wszystko dla domu inne niż wszystko 92. Pomocnik w walce ze stresem 93. Najcieńszy zegarek na świecie 94. Kuźnia pomysłów dla domu 95. Klamka dezynfekująca 96. Koszulka, która wygrywa z potem 97. Papier z krowich placków 98. Elektroniczny detektyw 99. Elektryczny antyperspirant wielokrotnego użytku 100. Zegar liczący fanów na Facebooku 101. Reklama z piasku i mchu O autorze

142 144 146 148 150 152 154 156 158 160 162 164 166 168 170 172 174 176 178 180 182 184 186 188 190 192 194 196 198 200 202 204 206 208 210 212



Wstęp

Więcej na: www.ebook4all.pl Ludzka pomysłowość nie zna granic. To zdanie przywoływane jest każdorazowo, kiedy mamy do czynienia z ideą wykraczającą poza dotychczas obowiązujące ramy. Okazuje się, że także w biznesie granice wyobraźni praktycznie nie istnieją. Przekonuje o tym lista niezwykłych pomysłów na biznes. To niesamowite, jakie pokłady pomysłowości uwalniają się w człowieku szukającym swojej biznesowej niszy. Oddaję w Państwa ręce publikację  niezwykłych pomysłów na biznes, mając nadzieję, że przyczyni się ona do powstania kolejnych innowacyjnych idei. Wierzę, że przykłady niezwykłych historii sukcesu pobudzą do realizacji własnych projektów. Większości z opisanych w książce pomysłów nie ma na naszym rynku. Jest to więc szansa dla młodych polskich przedsiębiorców szukających biznesowej idei. Przedstawione w książce przykłady firm dowodzą, że bardzo często pomysł na firmę jest tuż obok nas. Takimi ideami są m.in. reklama drukowana na papierze toaletowym, ochraniacze na obcasy czy sprzedaż świeżego powietrza w puszce. Są pomysły, które odniosły globalny sukces, takie jak automaty vendingowe ze złotem czy długopis D. Nie brakuje również firm działających lokalnie, czego przykładem jest przedsiębiorstwo wynajmujące kury czy podwodna restauracja. Opisane są przedsięwzięcia z całego świata. Pomysł napoju dla osób bojących się latać powstał na Słowacji. W Bułgarii zlokalizowane jest przedsiębiorstwo produkujące wieszaki reklamowe. W Słowenii zrodziła się idea czujnika wykrywającego zagubione przedmioty. Pomysł na produkcję papieru

z odchodów słonia pochodzi natomiast z Tajlandii. Nie brakuje także mocnych, polskich akcentów, jak na przykład historia Sebastiana Łaźniaka i jego kubka mierzącego poziom cukru. Pozytywnie nastraja również historia Zuzanny Kozerskiej, której personalizowane wałki wyjechały już do Japonii czy Australii. Z kolei Zbigniew Śreniawski pomysłowym spinaczem rozwiązał odwieczny problem wymieszanych po praniu skarpet. Autorzy niektórych przedsięwzięć dopiero zaczynają, inni już mogą cieszyć się pokaźnymi zyskami. Są pomysły zaawansowane technologicznie, ale również takie, które ujmują swoją prostotą. Można wskazać przedsięwzięcia z dużymi szansami na sukces oraz te mniej perspektywiczne. Dla wszystkich opisanych pomysłów wspólnym mianownikiem jest jednak innowacyjność, która może być inspiracją do nowych idei. Być może także Twojej. Życzę przyjemnej lektury.

Grzegorz Marynowicz



Nic na tym świecie nie jest tak piękne jak idea, której czas nadszedł. Wiktor Hugo

1. Lody dla psów

Miłośnicy psów są w stanie zrobić bardzo wiele, aby zadowolić swoje czworonogi. Czasami sympatia do swojego pupila staje się impulsem do uruchomienia własnego biznesu. Tak było w przypadku Marie Sawle, która z powodzeniem sprzedaje lody dla psów. Pomysł na mrożone przysmaki dla psów podsunął jej... ukochany labrador Billy. — Jednym z ulubionych jego smakołyków były lody, ale jako dietetyk wiedziałam, że mogą być szkodliwe dla układu pokarmowego psa — mówi Marie. Tak zrodziła się idea produkcji lodów pod marką Billy+Margot. Firma wystartowała w marcu roku i szybko się okazało, że chętnych na niecodzienne przysmaki nie brakuje. Brak barwników i konserwantów był ważnym argumentem dla potencjalnych klientów. W ciągu pierwszych czterech miesięcy mimo niesprzyjającej pogody udało się sprzedać tys. opakowań. W Wielkiej Brytanii produkty firmy uzyskały tytuł „Produkt roku dla psów”, a grono hurtowników, którzy chcieli je mieć w swojej ofercie, szybko się powiększało. Potwierdzeniem słusznego kierunku biznesu był udział Marie w programie Dragons Den, który zakończył się pozyskaniem inwestorów. Kapitał i eksperckie wsparcie doświadczonych przedsiębiorców pozwoliły rozwinąć firmę i wprowadzić takie produkty, jak popcorn czy dziczyzna dla psów. Charakterystyczne czarne opakowania Billy+Margot można dziś spotkać w sklepach zoologicznych, centrach ogrodniczych i supermarketach. Marie przekonuje, że jednym z ważnych elementów sukcesu jest pilnowanie kosztów. Biuro Billy+Margot wciąż mieści się w domu Marie, a produkcja 

Pomysły są powszechnym towarem. Wprowadzanie ich w życie nie jest. Michael Dell

i dystrybucja w dużym stopniu zlecana jest podmiotom zewnętrznym. — Rozwijanie firmy to bardzo ciężka praca, ale niezwykle satysfakcjonująca. Zawsze chciałam być swoim własnym szefem — mówi pomysłodawczyni.

2. Nakrętki LEGO

Biznes i ochrona środowiska nie zawsze idą ze sobą w parze. Połączyć te dwa odległe bieguny udało się firmie Clever Pack. Stworzone przez Brazylijczyka Claudia Patricka Vollersa przedsiębiorstwo opatentowało innowacyjne zakrętki do butelek. Po spożyciu napoju nowatorska nakrętka staje się klockiem, który można łączyć z innymi na wzór popularnych zabawek LEGO. W ten sposób plastikowe odpadki zamiast w koszu na śmieci lądują w pokoju dziecka w zupełnie nowej formie. Nakrętki są tak zaprojektowane, że można je łączyć z tradycyjnymi klockami LEGO. Jednak nie tylko dzieci są docelowym beneficjentem patentu. Claudio Patrick Vollers zachęca także dorosłych do zabawy w projektowanie. Clever Pack finalizuje właśnie podpisanie pierwszego kontraktu z lokalnym producentem wody mineralnej. — Nie ma tygodnia, w którym nie byłoby zapytania ze strony podmiotów zainteresowanych naszym wynalazkiem — zdradza Claudio Patrick Vollers. Produkty zostały tak dopracowane, aby spełniały normy standardowych szyjek butelek PET na całym świecie. Docelowymi klientami są zarówno producenci napojów, jak i firmy produkujące zabawki dla dzieci. Oprócz pomysłu „zakrętek LEGO” Clever Pack posiada sześć innych patentów, które zamierza rozwijać. Na razie ich pomysłodawca nic więcej na ich temat nie chce zdradzić.



3. Przekąski z owadów

Między żywnością a nauką o owadach trudno znaleźć wspólny mianownik. Założycielce firmy Edible Bug Shop udało się połączyć zamiłowanie do insektów z biznesem w branży… spożywczej. Tuż po obronie dyplomu z entomologii (nauka o owadach) Skye Blackburn postanowiła swoją pasję przekuć w niecodzienny biznes. Australijka uruchomiła hodowlę i sprzedaż jadalnych owadów za pośrednictwem strony ediblebugshop.com.au. W ten sposób zamiast tradycyjnych chipsów czy krakersów na stołach klientów lądują takie „przysmaki” jak suszone mrówki czy larwy jedwabnika. Klienci, którzy chcą popróbować różnych smaków, mogą kupić mieszankę „wielka paka”. Mix suszonych owadów kosztuje  dol. i zawiera chrząszcze, karaluchy i świerszcze. Właścicielka sklepu nie zapomniała także o najmłodszych klientach. Dla nich w ofercie przygotowano zestaw  lizaków — każdy z nich zawiera w środku innego owada. Bestsellerem są świerszcze o smaku czosnku i chili. — Hodujemy owady w naszym gospodarstwie zgodnie z australijskimi normami żywnościowymi — zachęca niezdecydowanych Skye Blackburn.



Zdjęcia pochodzą ze strony: www.ediblebugshop.com.au.

4. Napój relaksujący

Napoje energetyzujące podbiły rynki całego świata. W Kanadzie pojawiło się natomiast zupełne przeciwieństwo mocno słodzonych, zawierających kofeinę napojów. W kraju klonowego liścia powstał drink Slow Cow, który pomaga w koncentracji i jednocześnie odpręża. Spożywanie napoju nie powoduje otępienia ani senności — zapewniają pomysłodawcy. Wszystko za sprawą opracowywanej przez dwa lata receptury. Waleriana, rumianek, chmiel i L-teanina z liści zielonej herbaty działają uspokajająco. Passiflora wspomagająca skupienie uzupełniona o potas i sód ma dać klientowi namiastkę akupunktury. Po „anti-energy drink” sięgają osoby przepracowane, studenci oraz sportowcy. Puszki Slow Cow dostępne są obecnie w Kanadzie i Brazylii, ale kwestią najbliższych tygodni jest ich wejście na rynki Boliwii, Australii, Francji, Korei Południowej i Nowej Zelandii. Sprzedaż rośnie z roku na rok dzięki m.in. inteligentnej strategii marketingowej. Logo ze zrelaksowaną krową bezpośrednio nawiązuje do starcia byków na puszce Red Bulla. Czy napoje relaksujące odniosą sukces podobny do energetyzujących? To pytanie pozostaje otwarte. A może czas na „Powolną Krowę” na polskim rynku…?



Czy wiesz, że… Rocznie sprzedaje się  mld puszek napoju Red Bull.

5. Powietrze w puszce

-letni student Antoine Deblay wpadł na pomysł, aby sprzedawać świeże powietrze. Młody biznesmen wykorzystał fakt, że nazwę miejscowości Montcuq satyrycy zmieniali na „mon cul”, co w tłumaczeniu oznacza „mój tyłek”. Bazując na grze słów, pomysłodawca stworzył puszki Air de Montcuq. Opakowanie powietrza kosztuje  euro i — jak zapewnia Antoine — zawiera  ml wysokiej jakości produktu. Ekologów uspokaja, że zawartość puszki jest w proc. organiczna, a działalność nie wpływa negatywnie na środowisko. — Nasze zbiory ograniczamy do  litrów powietrza tygodniowo — żartuje Antoine. Cała firma mieści się w studenckim mieszkaniu. — Sam zamawiam puszki, naklejam etykiety i pakuję. Jestem jednocześnie na produkcji, zajmuję się marketingiem i odpowiadam za obsługę klientów — śmieje się. Początkowo puszki z powietrzem sprzedawał wyłącznie za pośrednictwem strony internetowej. Obecnie nietypowy produkt można także kupić w sklepach z pomysłami na prezent oraz w biurach turystycznych regionu. Wciąż jednak  % sprzedaży puszek generowane jest w sieci. Klientami są zarówno osoby, które kilka euro płacą wyłącznie dla żartu, jak i turyści szukający pamiątki z wizyty w malowniczej okolicy. Osoby szukające pomysłu na biznes mogą rozważyć, czy w Polsce nie ma miejsca na podobne puszki z powietrzem z Zakopanego, Kołobrzegu czy Świnoujścia.



Okazje biznesowe są jak autobusy — zawsze przyjedzie następny. Richard Branson

6. Zdrowa żywność z automatu

Zdrowa żywność nie musi być domeną ekosklepów czy bazarów. Z takiego założenia wyszedł Luke Saunders, założyciel firmy Farmer’s Fridge. Pomysł na uruchomienie biznesu narodził się w głowie przedsiębiorcy podczas podróży służbowych. Luke zauważył, że w tradycyjnych automatach vendingowych brakuje oferty dla osób preferujących zdrowe odżywianie. W ten sposób powstała idea samoobsługowego kiosku z sałatkami, zupami i zdrowymi przekąskami. Świeże produkty są wykonywane i dostarczane do kiosku każdego ranka. Aby zachować dłużej świeżość, pakowane są do specjalnych próżniowych słoików. Menu automatu Farmer’s Fridge jest bogate. Od pokrojonych warzyw i owoców, poprzez sałatkę śródziemnomorską, aż po deser z jogurtem greckim. Miłośnicy dań mięsnych mogą spróbować piersi z kurczaka w sosie pieprzowo-cytrynowym. Osoby zmieniające dopiero swoje nawyki żywieniowe mogą się skusić na sałatkę „Detox”, która oczyści organizm z pozostałości śmieciowego jedzenia. „Lodówki farmera” ustawiane są w takich miejscach Chicago, gdzie przebywa najwięcej ludzi. Oprócz automatów firma oferuje także dowóz do biur. — Zdrowe życie zaczyna się od odpowiedniego żywienia, a zdrowe jedzenie nie musi być trudne do przyrządzenia — to nasza filozofia, mówi założyciel Farmer’s Fridge.



7. Imperium majonezu

Oliwa z dodatkiem surowego żółtka jako składnika emulgującego, przyprawiona octem winnym lub cytryną, solą i białym pieprzem. To nie tylko receptura majonezu, ale i przepis na sukces biznesowy Sama Masona i Elizabeth Valleau. Duet z Nowego Jorku założył firmę, która w swojej ofercie ma tylko jeden produkt — majonez. Zanim oboje zdecydowali się na własny biznes, Sam pracował w restauracji z trzema gwiazdkami Michelin, która oferowała kuchnię molekularną. Jego wspólniczka odnosiła sukcesy w takich dziedzinach jak branding i design. Z tej wybuchowej mieszanki powstały jedyne w swoim rodzaju smakowe majonezy. Cała firma mieści się na Brooklynie, w wynajętym lokalu o powierzchni metrów kwadratowych. Sprzedaż i rozmowy z klientem odbywają się w części przeznaczonej na sklep. — Na produkcji z kolei dzieje się magia — śmieją się założyciele „Imperium majonezu”. Podczas ręcznej produkcji używana jest wyłącznie oliwa „non GMO” oraz jaja od kur z wolnego wybiegu. Różnorodność smaków może przyprawić o zawrót głowy, dlatego producenci służą swoją radą. — Smaki, takie jak chorizo czy pistacjowe, dobrze współgrają z sałatką z tuńczyka. Delikatniejsze, takie jak trybula czy pomidor, najlepiej smakują z kurczakiem lub surowymi warzywami — zachęcają Sam i Elizabeth. Ceny są zróżnicowane w zależności od smaku. Majonez klasyczny to koszt  dol. Za sos o smaku pieczonego czosnku trzeba zapłacić , dol. Słoik przysmaku truflowego kosztuje natomiast  dol. Tygodniowo z półek sklepu znika kg majonezu, ale w tym 

Pesymista widzi trudność w każdej okazji, optymista widzi okazję w każdej trudności. Winston Churchill

roku produkcja wzrośnie -krotnie. Wszystko za sprawą rosnącej liczby sklepów zainteresowanych sprzedażą produktów Empire Mayonnaise. Od niedawna przysmaki dystrybuowane są także w Japonii. W sprzedażowych sukcesach dużą zasługę ma stworzona przez Elizabeth oprawa graficzna słoików, które wyróżniają się na tle znanych producentów majonezów.

8. Samopodgrzewające się dania gotowe

Dania gotowe ze słoika czy puszki nie należą do najbardziej pożądanych, ale często są jedynym rozwiązaniem. Zanim puszki z jedzeniem stały się głównym źródłem dochodów Marka Taylora, prowadził on odlewnię stali. Przedsiębiorca pierwszy raz spotkał się z samopodgrzewającymi się posiłkami na początku lat  . To był krótki biznesowy epizod, który miał jednak kluczowe znaczenie dla dalszych losów HotCan. Gdy w roku nadarzyła się okazja, aby przejąć markę, biznesmen długo się nie namyślał. Zanim jednak rozpoczął sprzedaż puszek z jedzeniem, produkt przeszedł gruntowne zmiany. Mark odświeżył design, usprawnił system podgrzewania oraz wprowadził zupełnie nowe dania. Dziś HotCan to g pożywnego posiłku dostępnego w sześciu smakach. Klientami są zarówno zwykli konsumenci, jak i np. służby mundurowe. Rozwiązanie HotCan idealnie się nadaje w sytuacjach awaryjnych. Firma dostarczała swoje produkty podczas zamieszek w Londynie czy największych pożarów lasów na Wyspach. Cena szt. to , funta. Czyż to nie idealne rozwiązanie na wakacyjne wyjazdy w Polsce?



Jak to działa? HotCan składa się z dwóch puszek. Jedna, zawierająca posiłek, włożona jest w drugą, w której znajduje się przetworzony granulowany wapń oraz mały zbiornik z wodą. Aby aktywować proces podgrzewania, należy dołączonym do zestawu kluczem przebić obrzeże puszki. W ten sposób umieszczona tam woda wchodzi w reakcję z wapniem i wytwarzane jest ciepło. Bezpieczna reakcja egzotermiczna w ciągu  –  minut podgrzewa posiłek do temperatury – °C. Danie zachowuje ciepło przez około minut.

9. Kubek dla chorych i starszych

Bardzo często pomysł na biznes rodzi się z potrzeby. Tak było w przypadku Chrisa Peacocka, który dostrzegł problem do rozwiązania, gdy zachorował jeden z jego bliskich. Podczas długotrwałego leczenia chorego Brytyjczyk widział, jak niewygodne w użytkowaniu są standardowe kubki. — Obserwowałem, jakie trudności sprawia mojemu bliskiemu zwykły kubek i jaki ma to wpływ na jego relaks, relacje z otoczeniem oraz stan zdrowia. Zdałem sobie wtedy sprawę, że podobny problem dotyczy milionów pacjentów — mówi Chris. W ten sposób powstała idea kubka handSteady z obrotowym uchwytem, który porusza się swobodnie dzięki łożyskom kulkowym. Jako absolwent fizyki oraz wzornictwa przemysłowego wykorzystał zdobytą wiedzę do przeniesienia projektu ze szkicu w stan realizacji. — Zainwestowałem ponad tys. funtów własnych środków. Oprócz tego pozyskałem  tys. funtów z funduszy wspierających innowacyjne rozwiązania — mówi Chris. Środki zostały przeznaczone na narzędzia do formowania wtryskowego, na produkcję, koszty obsługi prawnej oraz marketing. Pracom nad produktem towarzyszyły konsultacje z ekspertami od neurologii czy choroby Parkinsona. Finalny kubek powstał we współpracy z firmą, która na co dzień zajmuje się tworzeniem specjalistycznych części do samolotów i jachtów. Ważnym krokiem w rozwoju produktu był opublikowany w serwisie BBC News artykuł o kubku handSteady. — Po tym tekście otrzymałem tysiące e-maili od osób zainteresowanych zakupem kubka — wspomina wynalazca. Dziś wynalazek Chrisa 

Produkcja kubka Wytwarzanie kubka zlecane jest firmom zewnętrznym w Wielkiej Brytanii i Chinach. Sam proces jest skomplikowany i wymaga wysokiej jakości wykończenia. Wiele elementów (w tym łożyska kulkowe) wykonanych jest z różnych materiałów.

sprzedawany jest w takich krajach, jak Wielka Brytania, Kanada, Australia, Niemcy, Holandia. Chętnych, aby zapłacić , funtów za sztukę, nie brakuje. Może czas na Polskę? Założyciel pytany o przepis na sukces odpowiada: zawsze stosuję zasadę Pareto, według której % działań przynosi  % wartości.

Jeżeli istnieje jakiś jeden sekret sukcesu, to jest to umiejętność przyjmowania cudzego punktu widzenia i patrzenia z tej perspektywy z równą łatwością jak z własnej. Henry Ford

10. Ekologiczne trumny

Zakłady pogrzebowe to jeden z najstarszych biznesów świata. Rosnąca konkurencja powoduje, że przedsiębiorstwa z branży funeralnej prześcigają się w pomysłach na wyróżnienie swojej oferty. Ta sztuka udała się firmie Ecoffins. Właściciele firmy postanowili skierować swoje produkty do klientów przywiązujących szczególną wagę do aspektu ochrony środowiska. W małej, rolniczej wiosce produkują ekologiczne trumny promowane hasłem: „Z natury do natury”. W portfolio Ecoffins znajdują się trumny z bambusa, bananowca, dzikiego ananasa, angielskiej wierzby czy kartonu. Do zakupu kartonowej trumny klienta zachęca informacja, że produkt nie zawiera śrub, gwoździ czy wkrętów. Stosowane są wyłącznie kleje na bazie skrobi, a uchwyty wykonane są z naturalnej tkaniny bawełnianej. Wszystkie produkty są lekkie, ale jednocześnie ich wytrzymałość sięga  kg. Odpowiednie zarówno do kremacji, jak i pochówków tradycyjnych — jak zapewniają właściciele firmy. Rodzinny biznes prosperuje od  roku, co najlepiej świadczy o wypełnieniu niszy przez pomysłodawców. Sukces na rynku krajowym skłonił właścicieli do ekspansji na rynki zagraniczne. Na początek swoją filię otworzyli w Chinach. A czy w Polsce byłoby miejsce na tego typu usługi?



Zdjęcia pochodzą ze strony: www.ecoffins.co.uk.

11. Sztuczna krew do filmów

Krwawe sceny filmowe mogą być nie tylko źródłem emocji widzów, ale i inspiracją do własnego biznesu. Przykładem jest tu rodzina Dempseyów, która od dwóch pokoleń zajmuje się produkcją sztucznej krwi. Specyficzny produkt wykorzystywany jest w przedstawieniach teatralnych oraz produkcjach filmowych. — Nasza „krew” składa się w % z naturalnych składników, które dobrane są tak, aby imitować kolor i konsystencję prawdziwej krwi. W zależności od potrzeb można ją zagęścić do efektów zakrzepłej krwi — informują właściciele firmy. Produkt pakowany jest do butelek lub torebek przypominających medyczne worki z krwią. W ofercie dostępna jest także krew w proszku, która wymaga jedynie dodania wody. Historia rodzinnego biznesu sięga lat  . ubiegłego wieku, kiedy to James oraz Vickie Dempseyowie opracowali recepturę „Dempsey’s Stage Blood” (Krew sceniczna Dempseyów). Pierwsza sztuczna krew powstała na bazie barwników spożywczych oraz przetworów z domowej spiżarni. Związane z teatrem małżeństwo obsługiwało przedstawienia teatralne, a z czasem pojawiły się zlecenia także od filmowców. Kolejni członkowie rodziny przejmowali biznes i poprawiali skład „krwi Dempseyów”, aby jak najlepiej oddawała właściwości prawdziwej. Dziś całością przedsięwzięcia zarządza Dale Dempsey wspierany przez żonę Gail. Jego brat, Seb Dempsey, odpowiedzialny jest za produkcję. Ich produkt tryskał nie tylko w filmowych superprodukcjach czy na deskach najważniejszych teatrów w USA, ale również na festiwalach filmów niezależnych czy zlotach miłośników wampirów. Butelka zawierająca , l sztucznej krwi kosztuje funtów. Za krew w woreczku trzeba zapłacić  funtów. 

Skład sztucznej krwi: woda, złoty syrop, syrop z chleba świętojańskiego, melasa, czerwony barwnik spożywczy, woda, gliceryna, organiczny chlorofil i konserwanty.

12. Fałszywe okna

Śródziemnomorskie promienie słoneczne na poddaszu wrocławskiego domu? A może ciepłe, skandynawskie światło na warszawskim blokowisku? Takie możliwości daje włoska firma CoeLux, której niecodzienne okna imitują efekty światła słonecznego z popularnych szerokości geograficznych. Pomysłodawcy, wykorzystując technologię nanocząstek oraz zaawansowaną wiedzę na temat optyki, w sztuczny sposób odtworzyli efekty załamywania światła w określonych sytuacjach. Wrażenie realizmu potęguje fakt, że światło z „fałszywych okien” pada pod kątem, imitując wpadanie promieni z zewnątrz. W ofercie firmy znajdują się trzy opcje. Klienci szukający tropikalnych klimatów mogą skorzystać z wariantu CoeLux  . Ta opcja daje efekt pionowego światła słonecznego oraz maksymalny kontrast luminancji światła i cienia. Dla miłośników basenu Morza Śródziemnego przeznaczony jest model CoeLux . Świetlik imituje promienie padające pod kątem ° oraz taką samą równowagę światła i cienia. Wariant CoeLux naśladuje wiązkę światła padającą pod kątem °, charakterystyczną dla krajów skandynawskich. Technologia skierowana jest do wszystkich rodzajów architektury wewnętrznej. Docelowymi klientami są lotniska, metra, garaże, centra handlowe, sklepy, biura, centra fitness, hotele.



13. Inteligentny kubek

To nie jest magia, ale bardzo do niej blisko. Takim hasłem swój produkt promuje Justin Lee — pomysłodawca kubka Vessyl. Stworzony przez inżyniera wynalazek na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym od innych tego typu naczyń. Jednak oprócz podstawowej funkcji pozwala śledzić, zbierać i informować o objętości i składzie spożywanego napoju. Wszystko za sprawą wbudowanych w ściany czujników, które mierzą ilość cieczy oraz rozpoznają jej zawartość. Sensory wykorzystują analizę molekularną, dzięki czemu możliwe jest określenie poziomu cukru, białka, kalorii czy kofeiny w danej cieczy. Dzięki technologii Bluetooth dane wysyłane są na telefon, a zainstalowana na nim aplikacja dokonuje szczegółowej analizy. Kubek pomaga zrozumieć, jak spożywane „płynne kalorie” sumują się w ciągu dnia i tygodnia. Vessyl jest także źródłem informacji na temat poziomu nawodnienia organizmu. Z kubka można spożywać zimne i gorące napoje, a także alkohol. Miłośnicy gęstych jogurtów czy koktajli również mogą skorzystać z dobrodziejstw naczynia. W większości przypadków czujniki zdolne są do wskazania marki napoju. Vessyl działa na tyle precyzyjnie, że może odróżnić np. pepsi od coca-coli. Cena inteligentnego wynalazku w przedsprzedaży to  dol., ale docelowo kubek będzie kosztował  dol.



14. Chipsy ze świerszczy

Wywołać zamieszanie w przemyśle spożywczym — taki jest cel właścicielek firmy Six Foods. Laura D’Asaro, Rose Wang’s i Meryl Natow stworzyły nową markę przekąsek o nazwie Chirps. I nie byłoby w tym fakcie nic nadzwyczajnego, gdyby nie skład produktu. Podstawowym składnikiem chrupiącego przysmaku są bowiem świerszcze w proszku. Oprócz zmielonych owadów receptura zawiera także fasolę, ryż i oliwę. W przeciwieństwie do tradycyjnych chipsów produkty firmy Six Food nie są smażone, lecz pieczone. Dzięki temu zawierają o połowę mniej tłuszczu od ziemniaczanych przekąsek. Mają także trzy razy więcej białka i są bezglutenowe. W jednej porcji chirpsów znajduje się  g białka, czyli więcej niż w jednym jajku — zachęcają panie. Ich zdaniem insekty w przyszłości rozwiążą problemy żywnościowe na świecie. Zanim zdecydowały się na założenie firmy, każda miała swoją kulinarną przygodę z owadami. Laura to wegetarianka, która uważa jedzenie insektów za najbardziej humanitarny sposób dostarczania organizmowi białka. Rose po raz pierwszy zjadła chrząszcza podczas wizyty w Chinach. Z kolei Meryl lubi eksperymentować w kuchni i chce przełamywać stereotypy na temat insektów. Do rozkręcenia biznesu ostatecznie przekonały panie wyniki eksperymentów, które przeprowadzały na znajomych. — Zostawiałyśmy na stole sałatę posypaną chrupkimi świerszczami. Okazało się, że ludzie nieświadomi podstępu zajadali się tą potrawą. Nieco gorsze nastroje panowały, gdy już zostali poinformowani o składzie dania, ale w ten sposób do chirpsów przekonało się wiele osób — wspominają założycielki. 

Czy wiesz, że… • Już teraz , miliarda ludzi zjada owady. • Mięso wołowe o wartości energetycznej  kalorii zawiera  g białka i  g tłuszczu. • Mięso świerszcza daje organizmowi  g białka i  g tłuszczu.

15. Konsola dla psa

Pies najlepszym przyjacielem człowieka. To hasło jak mantrę powtarzają miłośnicy czworonogów, ale nawet oni muszą czasami zostawić zwierzę samo w domu. Sąsiedzi wyjechali, bliscy nie mają czasu, a w pracy ważne spotkanie. W tym przypadku z pomocą przychodzą pomysłodawcy projektu Clever Pet. Ich dzieło to konsola do gier dla psów, która bawi i uczy zwierzęta, gdy właściciela nie ma w domu. Urządzenie wykorzystuje algorytmy oparte na nauce zachowań i nagradza psa, gdy ten robi postępy. Konsola wyposażona jest w trzy wrażliwe płytki dotykowe, które zaczynają świecić po uderzeniu ich nosem lub łapą. Gdy pies dotknie płytek w prawidłowej kolejności, Clever Pet uwalnia porcję pokarmu. Jeśli stworzenie chce zdobyć kolejną nagrodę — musi przejść następny etap gry, który jest już trudniejszy. Poziom zabawy automatycznie dostosowuje się do zaangażowania psa, tak aby zadania nie były ani zbyt proste, ani zbyt trudne. Clever Pet umożliwia także śledzenie postępów psa za pośrednictwem telefonu lub komputera. W czerwcu roku na platformie crowdfundingowej Kickstarter.com sukcesem zakończyła się kampania projektu Clever Pet. Pomysłodawcom udało się zebrać  tys. dol. od przeszło tysiąca internautów. Środki zostały przeznaczone na dopracowanie prototypu Clever Pet i rozpoczęcie produkcji. Właściciele firmy przyjmują już zamówienia w przedsprzedaży. Cena konsoli dla psa wynosi  dol.



16. Waga licząca kalorie

Zwlekanie to naturalny morderca szansy na sukces. Liczenie kalorii i ważenie posiłków to chleb powszedni każdej osoby będącej na diecie. Na skrupulatne wypełnianie tabelek i odmierzanie porcji żywnościowych otyli poświęcają każdego dnia mnóstwo czasu. Problem ten dostrzegł Nick Batsikouras, który sam od lat walczył z nadwagą. Wcześniejsze diety przynosiły krótkotrwałe efekty, dlatego zdecydował się na dietę zrównoważoną. Zjadał kalorii dziennie i dokładnie notował wagę oraz rodzaj spożywanych posiłków. Mężczyźnie udało się stracić funtów na wadze, ale wymagało to żelaznej dyscypliny i skrupulatności księgowego. Aby ułatwić życie na diecie innym osobom, Amerykanin stworzył inteligentną wagę, która oblicza wartości odżywcze całej zawartości talerza. Dzięki Smart Diet Scale osoby z nadwagą, a także cukrzycy lub sportowcy mogą na bieżąco kontrolować swoje posiłki. Wystarczy na wadze położyć danie, a aplikacja po chwili prezentuje na urządzeniu mobilnym lub laptopie skład spożywanego posiłku. Opatentowany wynalazek rozpoznaje  tys. produktów spożywczych i jest kompatybilny z systemami iOS oraz Android. Inteligentna waga działa bezprzewodowo dzięki technologii Bluetooth. Produkcja odbywa się we współpracy z czołowym wytwórcą wag na świecie. O pomyśle przedsiębiorcy szybko zrobiło się głośno. Tematem zainteresowały się zarówno specjalistyczne media poruszające kwestie zdrowia i żywienia, jak i ogólnokrajowe tytuły. — Codziennie otrzymuję zapytania od osób zainteresowanych zakupem urządzenia. Są to osoby otyłe, chore na cukrzycę, ale również sportowcy. Najbardziej zaskoczył i ucieszył mnie 

Victor Kiam

kontakt ze strony osoby odpowiedzialnej za odżywianie reprezentacji olimpijskiej Wielkiej Brytanii — zdradza Nick. Do drzwi firmy zapukał także jeden z największych sprzedawców detalicznych i internetowych, bardzo zainteresowany dystrybucją wagi. Klientów na inteligentną wagę nie powinno więc zabraknąć.

Czy wiesz, że… • , miliarda osób dorosłych na całym świecie ma nadwagę. •

% ludności na świecie żyje w krajach, w których otyłość i nadwaga jest jedną z głównych przyczyn zgonów. •  milionów ludzi na świecie choruje na cukrzycę. • Szacuje się, że w  roku , mln osób zmarło w konsekwencji nieodpowiedniego poziomu cukru we krwi. • Cukrzyca będzie . z głównych przyczyn śmierci w   roku.

Zdjęcia pochodzą ze strony: www.facebook.com/SmartDietScale.

17. Załataj przebitą oponę w 60 sekund

Odkręć koło, zdejmij oponę, wyjmij dętkę, napraw defekt, włóż dętkę, załóż oponę, przykręć koło — to standardowa instrukcja naprawy przebitej opony rowerowej. Alexander Deiser i George Fetko postanowili ten uciążliwy schemat postępowania wyrzucić do śmietnika i zastąpić go urządzeniem o nazwie patchnride. Przyrząd wielkości małej latarki pozwala naprawić usterkę w ciągu maksymalnie  sekund. — Sami jesteśmy miłośnikami kolarstwa, więc pomysł na stworzenie takiego produktu pojawił się w naturalny sposób. Zanim powstała finalna wersja urządzenia, przez dwa lata pracowaliśmy nad prototypem. W ten sposób światło dzienne ujrzało blisko  różnych wariantów patchnride — mówią Alexander i George. Zasada działania urządzenia jest bardzo prosta. patchnride posiada końcówkę (podobną do stalówki), w środku której umieszczony jest jednorazowy nabój (kartridż) zawierający plaster do łatania. Aby naprawić oponę, należy w miejscu defektu wkłuć się szpicem urządzenia w oponę i odciągnąć suwak z boku urządzenia. W ten sposób naklejany jest materiał ulokowany w naboju, a dziura staje się przeszłością. Wystarczy kilka ruchów, aby rower był ponownie gotowy do jazdy bez konieczności zdejmowania koła. A wszystko to za jedyne  dol. Urządzenie można nabyć w tradycyjnych sklepach rowerowych, sieciach handlowych oraz za pośrednictwem strony internetowej.

Czy wiesz, że… Szacuje się, że tylko w Stanach Zjednoczonych w ciągu roku dochodzi do  mln defektów opon rowerowych. 

18. Koszulka imitująca mięśnie

Niektórzy mężczyźni wylewają na siłowni siódme poty, żeby poprawić sylwetkę. Praca nad własnym ciałem wymaga czasu, dyscypliny i samozaparcia. Dla osób ze słomianym zapałem do ćwiczeń interesującą alternatywę przygotował Arshad Bhunnoo. Przedsiębiorca zaprojektował Funkybod — koszulkę, która imituje górne partie mięśni. Dzięki temu strojowi mężczyzna może zaprezentować rozbudowaną klatkę piersiową, szersze barki czy większy biceps bez przerzucania kilogramów żelaza na siłowni. Produkt daje efekt poprawy postawy, ale kształty są naturalne. — Sam pomysł na koszulkę narodził się na sali gimnastycznej, kiedy rozmyślałem na temat prostszych sposobów na poprawę figury — opowiada pomysłodawca. Koszulka wyprodukowana jest ze specjalnego materiału, który dzięki mikrowłóknom pozwala ciału oddychać i daje poczucie komfortu. Zastosowane tworzywo powoduje, że sztuczne mięśnie Funkybod są realistyczne zarówno z wyglądu, jak i w dotyku. Zasada działania podobna jak w przypadku usztywnianego biustonosza dla kobiet. Niezależnie od tego, czy mężczyzna stoi, czy jest w ruchu — okrycie „zachowuje” się jak prawdziwe ciało. Koszulkę można prać w temperaturze nie wyższej niż q C, ale nie wolno jej prasować. Osoby zainteresowane zakupem Funkybod muszą się liczyć z wydatkiem , funtów. Przez pierwsze cztery miesiące działalności firmie udało się sprzedać  tys. koszulek. — Naszymi największymi odbiorcami są Stany Zjednoczone. Prowadzimy także sprzedaż w całej Europie oraz w takich krajach, jak Chiny, Japonia, Australia, Indie, Rosja, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Maroko, Izrael. Można powiedzieć, że jesteśmy obecni na całym świecie — mówi Arshad Bhunnoo.



Najlepszy czas na działanie jest teraz. Mark Fisher

19. Wystrzałowa biżuteria

Zupełnie nowe znaczenie nadali terminowi „Going Green” właściciele firmy Bullet Designs. Pomysłodawcom udało się połączyć kwestie recyklingu z biznesowym charakterem przedsięwzięcia. Karan i Ricky Kirkham od  roku zajmują się wytwarzaniem biżuterii z zużytych pocisków. Początkowo swoją działalność traktowali hobbystycznie, ale rosnące zainteresowanie biżuterią skłoniło małżeństwo do skupienia się wyłącznie na biznesie. Produkty powstają z myślą zarówno o przedstawicielkach płci pięknej, jak i o mężczyznach. Oprócz naszyjników, broszek czy kolczyków z elementami amunicji można także kupić długopisy czy światełka na choinkę. — Cała produkcja mieści się w naszym domu zlokalizowanym we wsi Choudrant. To tam z zużytych pocisków powstają nasze produkty — mówią założyciele Bullet Designs. Ceny produktów są zróżnicowane i zależą m.in. od wykorzystanego kruszcu. Sprzedaż prowadzona jest za pośrednictwem strony internetowej www.bulletdesigns.com oraz platform: Etsy, Ebay, Amazon czy Artfire.



Zdjęcia pochodzą ze strony: www.bulletdesigns.com.

20. Farba w sprayu dla psów

Ubarwić i ożywić wspólne okazje do świętowania z psem postanowiła Abe Geary. Przedsiębiorcza kobieta z miłości do czworonogów stworzyła Petpaint — kolorowy lakier dla psów. Halloween, urodziny, walentynki, lipca to tylko wybrane święta, na czas których pupil może przejść metamorfozę. Farba w aerozolu jest łatwa w użyciu i całkowicie bezpieczna dla sierści. — Produkt przeszedł rygorystyczne testy kliniczne w celu zapewnienia bezpieczeństwa psom i ludziom mającym z nimi kontakt — mówi właścicielka Petpaint. Firma posiada także pozytywne opinie lekarzy weterynarii oraz protokoły kliniczne z przeprowadzonych badań. Abe Geary uczula, że lakier nie powinien być rozpylany na oczy oraz na otwarte rany. Aby skorzystać z Petpaint, wystarczy przyłożyć do ciała psa szablon i nacisnąć dyszę. Naniesiony lakier schnie w ciągu maksymalnie minut i zachowuje swoje walory przez jeden dzień. Farbę można bez problemu zmyć delikatnym szamponem do kąpieli psów. Produkt nie jest zalecany dla szczeniąt poniżej  miesięcy. Opakowanie Petpaint dostępne jest w cenie , dol.



21. Kubek, który parzy kawę

Za późno wstałeś do pracy i nie zdążyłeś wypić ulubionej kawy? Letnia czarna z popularnego termosu podróżnego już nie smakuje? Wystarczy jeden przycisk, abyś mógł delektować się smakiem gorącego napoju. Tak swój produkt reklamują właściciele firmy Hey Joe Coffe. Jordan Warren, James Trezza oraz Chris Brooks stworzyli kubek, który pozwala zaparzyć kawę w dowolnym miejscu. Wynalazek umożliwia także automatyczną regulację temperatury spożywanego napoju w zależności od upodobań. — Znika problem kawy zimnej lub zbyt gorącej. Wystarczy dodać wody, uzupełnić pojemnik na kawę i można obudzić się na zboczu góry z małą czarną — mówią pomysłodawcy. Aby pozyskać środki na rozwój, początkujący przedsiębiorcy ruszyli z kampanią na serwisie Kickstarter. Pomysł mobilnego ekspresu do kawy przypadł do gustu internautom, którzy wsparli przedsięwzięcie kwotą  tys. dolarów. Środki zostały przeznaczone przede wszystkim na wyprodukowanie większej partii produktu. Cena kubka to  dol. za sztukę.

Tak to działa Kubek Hey Joe składa się z dwóch części. Górna część posiada zbiornik na wodę, a dolna zbiornik na kawę oraz mechanizm grzewczy. Wbudowana na dnie kubka bateria zapewnia grzałce niezbędną moc. Miniakumulator wysyła energię do cewki z miedzi zamkniętej wewnątrz płyty grzejnej w środkowej części kubka. Dzięki zagotowanej wodzie kawa się zaparza i wycieka do dolnej części kubka. Kubek wymaga ponownego ładowania po trzykrotnym użyciu.



22. „Najmocniejsza kawa na świecie”

Miłośnicy kawy potrzebują często silnego zastrzyku kofeiny, którego dotychczasowe produkty nie są w stanie zapewnić. Ponadprzeciętną dawką tej substancji mogą się cieszyć konsumenci kawy Death Wish Coffe. Mike Brown, pomysłodawca nowej marki kawy, stworzył produkt, który sam określa mianem „najmocniejszej kawy na świecie”. — Szukałem naprawdę mocnej kawy, ale żadna nie spełniała moich oczekiwań. Zacząłem eksperymentować z różnymi mieszankami i sposobami palenia. W efekcie powstała kawa, po której nie mogę zasnąć w nocy — opowiada Mike. Zaparzony kubek porównać można z „siłą rażenia” kilku espresso. Wszystko za sprawą odpowiednio dobranych ziaren kawy oraz wypracowanego procesu ich palenia. — Nasi specjaliści długo pracowali nad formułą, która zapewniłaby maksymalną moc bez smaku spalenizny — mówi Mike. Ekologicznie certyfikowane zielone ziarna palone są w małych partiach, w specjalnym minipiecu, dzięki czemu smak jest bardziej wyrazisty. Właściciel firmy chlubi się tym, że Death Wish Coffee składa się w % z kawy, w przeciwieństwie do innych produktów o zawartości kofeiny zwiększonej dzięki dodatkowi guarany lub innych substancji. Ziarna do krzepiącej mieszanki sprowadzane są z Ameryki Południowej i Indii. Zapewniamy pełną satysfakcję albo zwrot pieniędzy — czytamy na stronie produktu, którego największe opakowanie kosztuje , dol. Klienci, którzy nie są jeszcze zdecydowani, mogą zamówić próbkę kawy w cenie , dol. Sprzedaż odbywa się za pośrednictwem małego sklepu w Nowym Jorku oraz online.



23. Napój energetyczny „Żądza krwi”

Firmy produkujące napoje energetyzujące prześcigają się w chwytliwych nazwach i opakowaniach, które podkreślają walory produktu. W specyficzny sposób postanowili się wyróżnić właściciele firmy Harcos Labs. Aaron Rasmussen oraz Eli Szauz stworzyli napój o nazwie „Żądza krwi”, który w kolorze i konsystencji przypomina ludzką krew. Zastrzyk energii składa się z witamin, białka, węglowodanów i soku owocowego. Mikstura wzbogacona jest także enzymami i elektrolitami zapewniającymi ładunek siły życiowej. — Nie zlecamy wytwarzania napoju podmiotom zewnętrznym. Prowadzimy biznes w branży napojów od  lat, dlatego produkcja odbywa się w naszej fabryce — mówią właściciele. Produkt pakowany jest w torebki przypominające szpitalne woreczki z krwią. Promocji produktu towarzyszą zdjęcia i oprawa graficzna odwołująca się do tematyki wampirów. Sześciopak „Żądzy krwi” kosztuje , dol. W ofercie firmy Harcos Labs znajdują się również inne produkty w podobnej stylistyce. Klienci mogą m.in. nabyć cukierki o nazwie „Suche krople krwi” lub sól do kąpieli dla wampirów. Produkty sprzedawane są do USA, Kanady, Australii, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Norwegii i Chin.



24. Kury do wynajęcia

Świeże jaja z wiarygodnego źródła to towar, o który w dobie hipermarketów i sieci handlowych jest coraz trudniej. Mieszkająca w stanie Michigan Leslie Suitor postanowiła wykorzystać rosnące zainteresowanie ekologiczną żywnością. W miejscowości Traverse City uruchomiła firmę zajmującą się wynajmem kur. Za jedyne  dol. firma „Rent a chicken” zapewnia wszystko, co jest potrzebne do uruchomienia „produkcji” jaj. Klient w pakiecie wypożycza kury, klatkę o wymiarach , × , m, karmę z podajnikiem, grzędę oraz miejsce do gniazdowania. Ptaki i sprzęt wynajmowane są na okres letni. Zainteresowany sam kontroluje, co zjada kura, tym samym zyskuje pewność dotyczącą jakości znoszonych jaj. Wynajęte kury znoszą średnio tuzin jaj tygodniowo. Klienci zyskują zdrową żywność, a także biorą udział w swoistej zabawie w hodowcę, dzięki której domowy ogródek na kilka miesięcy zamienia się w minifermę. — Kto nie chciałby jeść jaj w % organicznych, produkowanych na własnym podwórku? Proponujemy najbardziej interesującą rzecz, jaką można zrobić latem — zachęca właścicielka. Głównymi klientami firmy są rodziny z dziećmi. Pociechy uczą się sumienności i pracowitości oraz zyskują wiedzę na temat pochodzenia żywności. — Zawsze mówię klientom, że hodowla kur jest tak prosta jak posiadanie złotej rybki. Wystarczy, że zapewni się im pożywienie i wodę — mówi Leslie. Zainteresowanych nie brakuje, o czym świadczy fakt, że firma nie nadąża z produkcją nowych klatek, a lista oczekujących klientów się wydłuża. 

25. Robot malujący akwarelami

WaterColorBot to przyjazny robot, który za pomocą zestawu pędzli i farb akwarelowych pozwala na przeniesienie grafiki cyfrowej na papier. Pomysł na maszynę zrodził się w głowie Sylvii Todd, która do realizacji projektu zaprosiła firmę Evil Mad Scientist Laboratories. Wspólnymi siłami zbudowano urządzenie, które dla jednych jest specjalistycznym ploterem, a dla innych zabawką. Wystarczy wgrać odpowiedni plik z grafiką, a robot zanurza w wodzie pędzel, który następnie kierowany jest do odpowiedniego pojemnika z farbą. Pędzlami poruszają dwa silniki wbudowane w ramę robota. W ten sposób powstaje malowidło, grafika lub projekt. Jeśli potrzebnych jest kilka egzemplarzy, urządzenie precyzyjnie i bezbłędnie powiela zadany obraz. Wszystko za sprawą mechanizmu opartego na sterowaniu numerycznym. WaterColorBot działa ze standardowymi farbami akwarelowymi i papierem, tak aby nie trzeba było kupować drogich wkładów. Sprzęt osadzony jest w wytrzymałej drewnianej ramie zapewniającej lata użytkowania. Urządzenie składane jest w firmie, ale część prac wykonują zewnętrzni partnerzy. Robot kosztuje

 dol. Sprzedaż prowadzona jest za pośrednictwem strony oraz poprzez sprzedawców. Produkty dostępne są także w partnerskich sklepach stacjonarnych oraz lokalnym punkcie prowadzonym przy firmie. — Mamy szerokie spektrum klientów, od uczniów i nauczycieli do hobbystów, artystów i naukowców — zdradza Lenore M. Edman. Pomysłodawcy chlubią się tym, że podczas White House Science Fair z urządzenia korzystał sam prezydent Barack Obama. 

Jaja jak malowane Drugim flagowym produktem firmy Evil Mad Scientist Laboratories jest urządzenie do malowania kulistych przedmiotów. Egg Bot dzięki unikalnej konstrukcji może pomalować jaja, piłki do ping ponga i golfa, żarówki, minidynie, a nawet takie przedmioty jak kieliszki na wino.

26. Interaktywna poduszka dla dziecka

Problem ze zmianą pieluchy u ruchliwego niemowlaka zna każdy młody rodzic. Wierzganie i kręcenie się własnego malucha zainspirowało Lisę Cash Hanson do stworzenia interaktywnej poduszki o nazwie Snuggwugg. Produkt na pierwszy rzut oka przypomina zwykłą poduszkę w kształcie półokręgu. Właścicielka firmy wprowadziła jednak innowację w postaci otworu na ekran smartfona. W ten sposób w trakcie przebierania dziecko zajęte jest ulubioną bajką, a rodzic może w spokoju zmienić pieluchę. — Moja historia jest jak sen. Za dosłownie  dol. stworzyłam prototyp, który wygrał nagrodę dla innowacyjnego pomysłu w ramach  Huggies® MomInspired®. Otrzymałam  tys. dol., co bardzo pomogło na starcie — opowiada o swoich początkach Lisa. Doprowadzenie Snuggwugg do dzisiejszego wyglądu wymagało potrojenia tej kwoty, ale inwestycja szybko się zwróciła. Pierwsza partia poduszek została wyprzedana w ciągu kilku miesięcy. Klienci mogą składać zamówienia poprzez stronę produktu, Amazon oraz inne sklepy internetowe. Poduszka sprawdza się zarówno w domu, jak i podczas podróży. Dostępny w kilku wzorach produkt spełnia normy bezpieczeństwa i chroniony jest patentem. Rodzic, który chce nabyć interaktywną poduszkę, musi liczyć się z wydatkiem , dol.



27. Woda pudełkowa zamiast butelkowej

Czy ktoś odpowiedział kiedykolwiek na pytanie, dlaczego woda sprzedawana jest głównie w butelkach PET, a mleko w kartonach? To zagadnienie stało się inspiracją do stworzenia w marcu  roku nowej marki wody. Sprzedawana woda nie różni się niczym od innych dostępnych w marketach poza opakowaniem. Zamiast do butelki PET rozlewana jest do kartonu z napisem „Boxed water is better”. Ascetyczny projekt papierowego opakowania został wybrany celowo, aby podkreślić jego ekologiczną przewagę nad plastikiem. Bo właśnie troska o środowisko naturalne legła u podstaw działalności właścicieli firmy. Wystarczy wspomnieć, że % zysków przeznaczają oni na fundacje związane z ochroną przyrody. — Naszym celem było stworzenie produktu dla rosnącego rynku wody butelkowanej, który zmniejszałby negatywny wpływ na środowisko, i tak powstała woda pudełkowa — mówią pomysłodawcy. Osiem kartonów „Boxed water is better” z koszulką można kupić za  dol. Chętnych na wodę pudełkową nie brakuje, o czym najlepiej świadczy rosnąca sieć dystrybutorów w takich krajach, jak USA, Kanada, Hongkong czy Meksyk.



Zdjęcia pochodzą ze strony: www.boxedwaterisbetter.com.

28. Kreatywne trumny

Oferujemy szeroki wachlarz projektów: od godnych i pięknych po dziwaczne i pełne humoru. Tak swoje niecodzienne trumny reklamuje firma Creative Coffins. Właściciele założonego w Wielkiej Brytanii przedsiębiorstwa przekonują, że nawet przy organizacji pogrzebu jest miejsce na kreatywność i fantazję. Łamiąc stereotypy, firma proponuje klientom trumny o bogatym wyborze kształtów i wykończeń. Dostępne są zarówno modele drewniane, jak i kartonowe, preferowane podczas tzw. zielonych pochówków oraz kremacji. Osobie zainteresowanej usługami firmy przydzielany jest „funeral director”, który pilnuje każdego etapu realizacji zamówienia aż po pochówek. Trumna jest gotowa do odbioru w ciągu dni od momentu złożenia zlecenia. Koszt jest porównywalny z wydatkiem w tradycyjnym zakładzie pogrzebowym. Najlepszym dowodem na to, że firma odpowiedziała na potrzeby, są opinie klientów opublikowane na stronie. Chciałbym podziękować firmie Creative Coffins za poziom obsługi w tym bardzo trudnym dla mnie momencie. Trumna ze złocistym słonecznikiem rozjaśniła smutny czas — napisał Shaun Willham. Wraz z żoną i jej rodziną dziękuję za trumnę z projektem czekolady dla jej matki. Dzięki temu pogrzeb zamienił się w celebrację jej życia zamiast smutnego oglądania się wstecz. Wszyscy czuli, że to dobrze oddało naturę zmarłej. Dziękujemy za pomoc w wypełnianiu jej życzenia — pisze Glen Truddle. Takich osobistych podziękowań w ciągu sześciu lat działalności firmy nazbierało się bardzo dużo.



Zdjęcia pochodzą ze strony: www.creativecoffins.com.

29. Kombinezon, który chroni przed rekinem

Wszyscy znamy scenę z filmu Szczęki, kiedy to żarłacz ludojad atakuje ludzi na przybrzeżnym kąpielisku. Ten problem jest nie tylko filmową fabułą, ale i realnym zagrożeniem dla obywateli Australii. Hamish Jolly i Craig Anderson, założyciele firmy SAMS (Shark Attack Mitigation Systems), opracowali kombinezony zwiększające bezpieczeństwo pływaków i surferów. Wszystko zaczęło się w roku, kiedy to dwójka Australijczyków postanowiła sprawdzić, czy zasadne są tezy o zależności między fizjologią widzenia rekinów a ich zachowaniem. Już rok później przy wsparciu finansowym rządu Australii firma SAMS zleciła na Uniwersytecie Zachodniej Australii dokończenie badań dotyczących wpływu rzucających się w oczy kolorów i wzorów na reakcje rekina. Na początku roku uczelnia z pozytywnym skutkiem przeprowadziła pierwszą rundę niezależnego badania u wybrzeży Australii Zachodniej. Wszystkie etapy prowadzonych testów rejestrowane były przez ekipę National Geographic na potrzeby produkcji filmowej. Zakończone sukcesem badanie skłoniło właścicieli firmy do rejestracji patentu oraz znaków towarowych. Podczas projektowania strojów dwójka Australijczyków współpracowała z Rayem Smithem, twórcą znanej marki odzieżowej Quiksilver. Szybko podpisali także pierwszą umowę licencyjną z japońską firmą Yamamoto Corporation, specjalizującą się m.in. w produkcji strojów dla triathlonistów. Kombinezony znalazły grono zainteresowanych zarówno wśród surferów, jak i miłośników innych sportów wodnych.



Niebezpieczna zatoka Lokalizacja firmy w miejscowości Perth nie jest przypadkowa. W tym rejonie notowanych jest najwięcej na świecie śmiertelnych ataków rekinów. Zdjęcia pochodzą ze strony: www.facebook.com/SharkAttackMitigationSystems.

30. Ekoładowarka do sprzętu elektronicznego

Problem rozładowanego telefonu lub laptopa często pojawia się podczas podróży czy zakupów. Pochodzące z Belgii Katarina Verhaegen i Patricia Ceysens wyszły naprzeciw potrzebom osób borykających się z „uziemionym” urządzeniem. W ramach własnej firmy WeWatt skonstruowały biurko, które za pomocą siły nóg pozwala zasilić rozładowany sprzęt. Zamiast polować na wtyczkę pasującą do naszej ładowarki, wystarczy usiąść wygodnie i rozpocząć pedałowanie. Ekoładowarki wyposażone są w pedały podłączone do dynama, które zamienia wysiłek fizyczny na energię zasilającą urządzenie. Każde stanowisko wyposażone jest w trzy miejsca siedzące. Im szybciej wykonujemy ruchy, tym większa szansa, że zdążymy naładować nasz sprzęt przed odlotem samolotu czy odjazdem pociągu. Bo właśnie dworce, lotniska, stacje metra, hipermarkety czy gmachy instytucji publicznych są docelowymi klientami firmy WeWatt. Produkcja odbywa się sposobem rzemieślniczym w małym zakładzie zatrudniającym osoby niepełnosprawne. Ekoładowarki budowane są z materiałów w większości podlegających recyklingowi. Założycielki firmy mają dokładnie podzielone zadania. Patricia odpowiada za stronę biznesową, a Katarina za prace konstrukcyjne. Przedsiębiorczym paniom udało się przekonać do swojego pomysłu m.in. zarządzających lotniskiem w Amsterdamie. Tu na pasażerów obok tradycyjnych sklepów, restauracji czy poczekalni czekają także ekoładowarki. — Cena zależy od specyfiki zamówienia, ale jest porównywalna z kosztem dobrego roweru elektrycznego — mówi Patricia.



Aktywne panie Patricia przeżyła przygodę z polityką na stanowisku Ministra Gospodarki i Innowacji. Katarina prowadziła już wcześniej własną firmę, którą sprzedała.

31. Złoto z automatu vendingowego

Złoto jako metal szlachetny kojarzy nam się z bogactwem, pilnie strzeżonymi sejfami w bankach czy doradcami inwestycyjnymi przekonującymi do inwestycji w ten kruszec. Niemiecka firma EOL postanowiła przełamać dotychczasowe kanony handlu złotem. Przedsiębiorstwo jako pierwsze na świecie uruchomiło sprzedaż kruszcu poprzez automaty vendingowe. Za pośrednictwem maszyny Gold to Go każdy może stać się właścicielem sztabki złota lub złotych monet w konkurencyjnych cenach. Klientami są zarówno osoby szukające ekskluzywnego upominku, jak i drobni inwestorzy. W porównaniu z bankami zaletą jest natychmiastowa dostępność towaru. Właściciele firmy przekonują, że maszyny działają zgodnie z zasadami zapobiegania praniu brudnych pieniędzy, a sprzedawane złoto jest najwyższej jakości. Ceny kruszcu aktualizowane są co minutę zgodnie z notowaniami rynkowymi. Przedsiębiorstwo posiada automaty własne, ale umożliwia innym także wynajęcie urządzenia. W takim modelu współpracy firma EOL zapewnia niezbędne usługi dla operatora, w szczególności zakup, uzupełnianie i pakowanie złota. Średnia wartość sprzedaży w automacie wynosi euro na pojedynczą transakcję. W zależności od lokalizacji oferta produktów może zostać rozszerzona o srebro, biżuterię inwestycyjną, wyroby jubilerskie lub kamienie szlachetne.



Czy wiesz, że… Szacuje się, że do   roku w całej historii zostało wydobytych 

tys. ton złota. Odpowiada to objętości  m³ lub sześcianowi o krawędzi  , m.

Pierwszy prototyp bezzałogowego punktu sprzedaży złota powstał w maju  roku. Już rok później w pełni dopracowane urządzenia stanęły w Niemczech, USA i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Sieć automatów ze złotem liczy dziś urządzeń zlokalizowanych na kontynentach.

Prześwietlamy automat Automat ma wymiary  x  x cm i waży do kg. Urządzenie wyposażone jest w oświetloną gablotę mieszczącą  pudełka na prezenty oraz  leje na monety. Gold to Go ma wbudowany system wykrywania towarów wykorzystujący fale radiowe do wysyłania danych. Uzyskuje dostęp do internetu za pośrednictwem sieci LAN, posiada -calowy ekran dotykowy z terminalem płatniczym. Opcjonalnie dostępne jest opancerzenie urządzenia.

32. Meble robione na drutach

Czapka, szalik lub sweter domowej produkcji. Któż nie dostał takiego prezentu od babci lub cioci, których hobby było robienie na drutach. O krok dalej w tej pasji poszła Claire-Anne O’Brien. Pomysłowa projektantka starą jak świat techniką wykonuje nowoczesne meble. Pochodząca z Irlandii Claire-Anne ukończyła Royal College of Art z tytułem magistra projektowania we włókiennictwie. Gruntowne wykształcenie oraz talent do projektowania pozwoliły na stworzenie unikalnych produktów, które łączą tradycję z nowatorskim designem. Wszystkie produkty są tworzone ręcznie, co czyni działalność pracochłonną. Jednocześnie ten rzemieślniczy charakter mebli jest ich najważniejszą zaletą. Początkowo pomysłodawczyni wykonywała meble samodzielnie, ale szybko doszła do wniosku, że musi część prac zlecić na zewnątrz. W ten sposób rozpoczęła współpracę z lokalnymi producentami mebli i tapicerami. Zatrudniła też osoby, które na drutach wykonują elementy składowe mebli. Klienci zgłaszają się osobiście w siedzibie, przez internet oraz za pośrednictwem kilku hurtowników. Claire-Anne najbardziej lubi osobisty kontakt z klientem i przyznaje, że kupujący to głównie kobiety. Mimo zdobywania nagród, udziału w pokazach i rozwoju biznesowego właścicielka firmy mówi, że wciąż jest przede wszystkim projektantką. — Nigdy nie miałam planów biznesowych. Kiedy pojawili się pierwsi klienci zainteresowani meblami, to musiałam siłą rzeczy wejść do biznesu. Wszystko toczyło się naturalnie i organicznie — opowiada projektantka.



33. Tosty z selfie

To nie jest fikcja ani Photoshop. To są prawdziwe tosty z Twoją twarzą. Tak swoje niecodzienne tostery reklamują właściciele firmy Burnt Impressions. Sprzedawane przez przedsiębiorstwo urządzenia pozwalają na wypalenie na kromce tostowego pieczywa dowolnej grafiki czy zdjęcia. W ten sposób do śniadania obok mleka czy płatków mogą zostać podane tosty z wizerunkiem dziecka, ulubionego bohatera z bajki lub z inną grafiką. Aby złożyć zamówienie na toster z indywidualnym nadrukiem, należy wysłać plik ze zdjęciem, które musi spełniać określone wymogi. Fotografia powinna mieć delikatne tło, dobre oświetlenie i nie może mieć żadnych rekwizytów lub elementów zasłaniających twarz. Odpadają zdjęcia ze szczegółami, których toster nie jest w stanie odwzorować. Cena tego niecodziennego sprzętu AGD to  dol. Oprócz tosterów na zamówienie firma sprzedaje także kilka modeli ze znanymi twarzami. Na tostach Burnt Impressions znalazł się m.in. wizerunek Jezusa, Baracka Obamy czy Che Guevary.



Zdjęcia pochodzą ze strony: www.burntimpressions.com.

34. Świece o męskich zapachach

Ma  lat, a o prowadzeniu biznesu wie więcej niż niejeden trzydziesto- lub czterdziestolatek. Hart Main zaczynał od dol. zarobionych na sprzedaży makulatury, a dziś jego produkty dostępne są w przeszło

sklepach w USA. — Wszystko zaczęło się  lata temu, kiedy moja siostra w ramach zbiórki pieniędzy na szkołę sprzedawała świece. Nie podobało mi się, że wszystkie zapachy były typowo kobiece. Z przekory postanowiłem stworzyć świece, które przypadną do gustu mężczyznom — wspomina młodzieniec. Aby podkreślić męski charakter produktu, świece zapakował w puszki po zupach zamiast w szklane, eleganckie słoiki. Tak powstała seria świec ManCans dla mężczyzn, którzy zamiast zapachu lawendy wybierają woń cygara. W ofercie firmy znajdują się świece o aromacie m.in. trocin, koszonej trawy, bekonu czy tytoniu do fajki. — Ważne, aby być pasjonatem tego, co się robi. Należy się wyróżnić ze swoim produktem i nie bać się prosić o pomoc — radzi Hart. Chłopiec przyznaje, że na początku o taką pomoc musiał prosić. Pożyczał od rodziny pieniądze na rozwój biznesu. Gotówka nie została jednak zmarnowana i teraz w zależności od okresu sprzedaje nawet do tys. świec tygodniowo. Z czasem do oferty świec dla mężczyzn dołączył asortyment przeznaczony dla kobiet. A co oprócz biznesu pochłania czas przedsiębiorczego młodzieńca? Jego życie nie różni się znacząco od życia rówieśników. — Chodzę do szkoły średniej, gram w baseball i uprawiam triathlon — zdradza Hart.



Nigdy niczego by nie spróbowano, gdyby trzeba było najpierw przezwyciężyć wszystkie możliwe obiekcje. Samuel Johnson

35. Silikonowe kapsle do piwa

Problem odgazowanego piwa zna każdy miłośnik tego trunku. Nie ma nic gorszego dla złocistego napoju niż bąbelki uciekające przez nieszczelne kapsle. Odwieczny problem piwoszy rozwiązała firma Savebrands, która produkuje kapsle wielokrotnego użytku. Wynalazek o nazwie Beer Savers® wytwarzany jest z elastycznego silikonu, dzięki czemu pasuje do większości butelek. Spożywczy silikon gwarantuje także szczelność butelki i umożliwia mycie produktu w zmywarce. W opakowaniu Beer Savers® znajduje się sześć różnokolorowych kapsli. Klientami są zarówno osoby prywatne kupujące produkt na własny użytek lub prezent, jak i puby czy kluby. Innowacyjny produkt podtrzymujący walory piwa chroniony jest patentem. W swojej ofercie firma ma także silikonowe nakładki na masło — Butter Saver oraz na mięso — Meat Saver.



Zdjęcia pochodzą ze strony: www.facebook.com/savebrandscom.

36. Pierścienie przypominające o ważnych sprawach

Zapominalscy mają różne sposoby na przypomnienie o ważnych dla nich sprawach. Jedni zapisują sobie istotne rzeczy w notatniku lub na lodówce, inni preferują wykorzystanie do tego celu telefonów komórkowych. Z kolei osoby starszej daty zawiązują nitkę wokół palca — i właśnie ten stary zwyczaj był wzorem dla pochodzącej z Singapuru firmy Bravo. Przedsiębiorstwo produkuje i sprzedaje pierścienie na palce, które pomagają zapamiętać coś ważnego. Rememberings wykonane są z silikonu, dlatego można je łatwo włożyć na każdy palec. — Na starcie zainwestowaliśmy tys. dolarów. Projekt powstał w domu, a produkcję zleciliśmy w Chinach — opowiadają Janice Teo i Edwin Tan, pomysłodawcy. W opakowaniu dostępnych jest pięć kolorowych pierścieni na różne okazje: Take Pills (czerwona), Call Mum (pomarańczowa), Pay Bills (zielona), Return Book (niebieska) i Buy Gift (fioletowa). Za cały zestaw Rememberings trzeba zapłacić , dol.



37. Stos kubków z piwem w jednej ręce

Ten, kto pracuje przez cały dzień, nie ma czasu na zarabianie pieniędzy. Kelnerzy, którzy potrafią przynieść kilka szklanek piwa za jednym razem, to skarb każdego pubu. Specyfika pracy w knajpie powoduje, że nawet najlepszym zdarza się jednak uronić złoty trunek z kufla. Don Idree postanowił ułatwić kelnerom przemierzanie drogi między barem a stolikiem klienta. Wynalazca stworzył kubek Stack-Cup ze specjalnym uchwytem, który pozwala dołączać do niego kolejne kubki na zasadzie spirali. Powstająca w ten sposób zrównoważona wieża z kubków jest dużo łatwiejsza do przeniesienia. Sprawna praca personelu przekłada się na zadowolenie klientów, ale przede wszystkim na wyższą sprzedaż oraz mniejsze straty (koszty). Zaletą pomysłowej rączki jest również fakt, że osoba podająca piwo nie ma kontaktu z kubkiem, dzięki czemu napój dłużej pozostaje schłodzony. Stack-Cup produkowane z tworzywa sztucznego są przeznaczone do wielokrotnego użytku. Według pomysłodawcy naczynie może być myte maszynowo do razy. Odbiorcami produktu są puby, firmy cateringowe, a także areny sportowe. Z kubków Stack-Cup piwo spożywali już kibice na stadionach Belgii, Anglii, Francji, Irlandii, Portugalii. Pomysłodawca z dumą podkreśla, że firma od niedawna współpracuje z Realem Madryt. Z kolei węgierski oddział spółki podpisał duży kontrakt z marką Heineken. Kubek z wizerunkiem zawodnika lub innym nadrukiem stanowi atrakcyjny gadżet kolekcjonerski. Jest też wyróżniającym się nośnikiem reklamowym, który przyciąga klientów.



John D. Rockefeller

W Polsce za rozwój Stack-Cup odpowiada Krzysztof Pasaman. Założyciela firmy poznał podczas wizyty w Belgii, kiedy jego biznes dopiero raczkował. — Po kilku miesiącach zaproponował mi współpracę i się zgodziłem. Pochwalę się, że jestem jedną z pierwszych osób na świecie, które wdrażały ten produkt do użytku — mówi pan Krzysztof. Jedną z barier rozwoju w Polsce jest brak koncesji na sprzedaż piwa w obiektach sportowych. W odróżnieniu od innych krajów mamy w tej materii ogromny „alkoholowy krok” do zrobienia. To w zasadzie stanowi nasz największy problem. Na Zachodzie można spożywać piwo na arenach sportowych, a u nas nie — dodaje. Mimo trudności udaje się zdobywać nowych klientów.

Rekordowa wieża z piw Teoretycznie konstrukcja uchwytu umożliwia dodawanie nowych kubków bez końca, ale do tej pory rekordziście udało się dostarczyć jednorazowo  piw.

38. Lody o smaku wina

Wprawdzie oferta produktów dostępnych dla osób pełnoletnich jest bogata, ale mało kto do takich zaliczyłby lody. Okazuje się, że wytwarzane przez firmę Mercers lody można zakupić wyłącznie za okazaniem dowodu osobistego. Oprócz mleka, tłuszczu i cukru zawierają bowiem % alkoholu. Wszystko za sprawą mieszania lodów z różnymi rodzajami wina. Udoskonalana od  roku technologia produkcji pozwoliła stworzyć wyszukany deser dla dorosłych. Zamiast z kieliszkiem można więc w ulubionym fotelu przy kominku usiąść z pucharem lodów. Sprzedawane pod marką Mercer’s Wine Ice Cream produkty mają następujące smaki: wiśniowe Merlot, czekoladowe Cabernet, malinowe Chardonnay, Porto, Riesling oraz brzoskwiniowe White Zinfandel. Cena opakowania lodów to , dol. Podczas prestiżowych targów „The Great American Dessert Expo” innowacyjne podejście przedsiębiorstwa zostało nagrodzone m.in. tytułem „Najlepszego nowego produktu”.

Jeśli nie zbudujesz swojego marzenia, ktoś inny Cię zatrudni, abyś pomógł mu zbudować jego. Tony Gaskins



39. Opakowanie wielokrotnego użytku dla e-sklepów

O zaletach robienia zakupów przez internet mówi się bardzo często. Gorszą stroną tego zjawiska, o której za mało rozmawiamy, są tony kartonów i worków lądujących na śmietniku. Gdy tylko zamówiony towar dociera do klienta, jego opakowanie staje się bezużyteczne. Wprawdzie koszt jednorazowych opakowań ponosi sprzedawca, ale odbija się to również na środowisku naturalnym. Z tym problemem postanowił zmierzyć się Juha Mäkelä, współzałożyciel firmy RePack. — Na początku lat . byłem na wymianie studenckiej w Kopenhadze. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie butelki wielokrotnego użytku stosowane w lokalnym systemie recyklingu. Za zwrócone trzy butelki klient otrzymywał pełną butelkę piwa. Oddane butelki były ponownie wykorzystywane. Tak zrodziła się idea opakowania wielokrotnego użytku dla e-handlu — RePack — opowiada Fin. RePack to zrównoważony system pakowania, w którym opróżnione przez klienta opakowanie może być zwrócone i wykorzystane ponownie przez sprzedawcę. Aby skorzystać z systemu RePack, klient e-sklepu musi wybrać tę opcję podczas zakupu i opłacić niewielki depozyt. Wpłacona kwota jest zwracana, gdy klient odsyła opakowanie do sprzedawcy. Wysyłka zwrotna nie wymaga żadnych stempli czy formalności. — Obecnie system RePack wykorzystuje  sklepów w Finlandii i Niemczech — mówi Juha. Wśród klientów firmy znalazł się m.in. największy w Europie sklep z akcesoriami outdoorowymi. System został także wdrożony przez największego w Finlandii producenta mebli. Firma planuje również ekspansję w segmencie elektronicznym oraz spożywczym. 

40. Kieszonkowe gadżety do higieny osobistej

Krem do opalania, płyn do dezynfekcji rąk, lakier do włosów, słodzik, płyn odświeżający oddech, odplamiacz, czyścik ekranu i odstraszacz do owadów. Wszystkie te produkty mieszczące się w damskiej torebce lub męskiej aktówce? To możliwe dzięki firmie MiiSTS, która wytwarza minidozowniki do higieny osobistej. Opatentowana buteleczka ultraslim zajmuje tak niewiele miejsca, że bez problemu mieści się w kieszeni czy portfelu. Wszystkie substancje dostępne są w sprayu i spełniają wytyczne odpowiednich instytucji kontrolnych. — Praktycznie każdy ma potrzebę skorzystania przynajmniej z jednego z naszych produktów. Zarazki, plamy, wyjście na plażę, męczące komary to tylko wybrane argumenty zachęcające do zakupu zgrabnych opakowań MiiSTS. Koniec z wypchanymi kieszeniami i stosem butelek — czytamy na stronie firmy. Klienci mogą także na życzenie zamówić butelki MiiSTS z inną cieczą. Istnieje również możliwość naniesienia na dozownik nadruku z dowolną grafiką. Dla marketingowców taki gadżet może być interesującą odmianą w gąszczu długopisów, notatników czy kubków reklamowych. — Proces produkcji jest bardziej skomplikowany, niż się nam początkowo wydawało. Od początku celem było stworzenie możliwie najcieńszego opakowania. Dodatkowo nasza butelka zgrzewana jest z trzech części, podczas gdy większość z dwóch. To zmusiło nas do zaprojektowania własnej linii produkcyjnej — mówi Alex Meyers, założyciel firmy. Z produkcji towar trafia na półki drogerii, kiosków, stoisk na lotniskach, do aptek, dyskontów spożywczych czy sklepów z pamiątkami. Miesięcznie z tych właśnie półek znika około tys. sztuk zgrabnych butelek MiiSTS. 

41. Napój na kłopoty z lataniem

Kłopoty z zasypianiem, stresująca praca czy lęk przed ważnym spotkaniem? Zamiast faszerować się ziołowymi tabletkami czy farmaceutykami, można wypić puszkę relaksującego napoju „Good Night”. Pomysł na drink zrodził się w głowie Luciana Grofa podczas urlopu w Tajlandii. — To były wakacje . Do powrotu zostały tylko  dni. Leżeliśmy z żoną na plaży w Koh Samui, ale zamiast cieszyć się ostatnimi dniami urlopu, myślałem już o powrocie. Mój niepokój wynikał z tego, że boję się latania — opowiada przedsiębiorca ze Słowacji. Okazało się, że strach stał się przyczynkiem do rozmowy na temat napoju relaksującego. Lucian zapytał żonę, czy widziała kiedykolwiek napój, który łagodziłby stres i ułatwiał zasypianie. Przecząca odpowiedź wybranki spowodowała, że jeszcze na lotnisku w Bangkoku powstał pierwszy zarys biznesplanu. Prace nad składem napoju ruszyły po powrocie do Bratysławy. Prowadziła je żona, Alexandra Grof, która nowe obowiązki godziła ze studiami medycznymi. Po blisko dwóch latach od pamiętnej rozmowy na plaży pojawił się w słowackich sklepach napój „Good Night”. Promowany hasłem „Drink and dream” produkt szybko znalazł uznanie klientów z całego świata, którzy mieli problemy ze snem i uczuciem niepokoju. Pomysłodawcy ostrzegają, że napoju nie powinno się spożywać przed jazdą, w czasie jazdy oraz podczas innych aktywności wymagających uwagi i koncentracji. Nie wolno go także mieszać z alkoholem. Produkt dystrybuowany jest na Słowacji, w Czechach, Rosji, Australii, Kuwejcie, Estonii, Nowej Zelandii, Malediwach, Fidżi i Gujanie. Może czas na Polskę? 

Skład: woda gazowana, fruktoza, kwas (kwas cytrynowy, cytrynian sodu), ekstrakt waleriany, wyciąg z róży, wyciąg lawendowy, ekstrakt aromatu kaktusa figowego. Napój nie zawiera konserwantów, sztucznych barwników ani intensywnych substancji słodzących.

42. Olejek przeciwsłoneczny z automatu

Każdy, kto choć raz korzystał na plaży z kremu przeciwsłonecznego, zna efekt tłustych rąk, do których przykleja się piasek. Jeśli nie jesteśmy sami, to o przysługę możemy poprosić partnera, ale smarowanie spoconego ciała nie należy do najprzyjemniejszych czynności. Chcąc ułatwić życie plażowiczom, Tony Fayne wymyślił automaty, które rozpylają mgiełkę olejku do opalania. Aby skorzystać z urządzenia, wystarczy wrzucić odpowiednią kwotę i wybrać rodzaj olejku. W ofercie firmy SunscreenMist dostępne są zarówno kabiny, jak i stacje samoobsługowe (przypominające wyglądem kompresory na stacjach paliw). W kabinie niczym pod prysznicem klient zażywa kąpieli w olejku przeciwsłonecznym. Korzystając natomiast ze stacji, plażowicz sam dozuje sobie strumień mgiełki. Chronione patentem urządzenia nie tylko ułatwiają życie plażowiczom, ale są również szansą na biznes dla potencjalnych dystrybutorów. Pomysłodawca przekonuje, że urządzenia te mogą być dobrym sposobem na rozszerzenie oferty dla plażowych pubów i innych nadmorskich biznesów. — Inwestycja szybko się zwraca. Na wytworzenie mgiełki podczas jednej sesji automat zużywa niewielką ilość olejku. To powoduje, że raz napełniony zbiornik w urządzeniu wystarcza na długi czas — przekonuje Tony.

Ponoś porażki często, abyś mógł odnieść sukces szybciej. Tom Kelley 

43. Portal randkowy dla nosicieli wirusa HIV

Serwisy randkowe to popularne platformy dla osób szukających drugiej połówki. W sieci dostępne są witryny dla singli z aspiracjami, dla osób zdradzonych czy dla katolików. Twórca serwisu PositivesDating.com wyszedł z założenia, że także nosiciele wirusa HIV i chorzy na AIDS potrzebują platformy, na której będą się mogli poznać. Działający od roku portal oferuje standardowe funkcjonalności charakterystyczne dla serwisów społecznościowych. Zarejestrowani użytkownicy mogą więc wyszukiwać znajomych, nawiązywać nowe relacje, przeglądać profile oraz oczywiście umawiać się na spotkania w „realu”. — Wiemy, jak duże trudności mają osoby chore na AIDS ze znalezieniem miłości, dlatego stworzyliśmy ten serwis. To jest miejsce, gdzie możesz poczuć się bezpiecznie — czytamy na jego stronie. Dane gromadzone przez serwis są specjalnie chronione i szyfrowane. O tym, że użytkownicy darzą witrynę zaufaniem, najlepiej świadczą liczby. PositivesDating.com ma obecnie ponad  tysięcy zarejestrowanych użytkowników na całym świecie. Codziennie na stronie aktywnych jest ponad  tysięcy internautów. Założyciele chwalą się, że za pośrednictwem ich serwisu skojarzonych zostało około  tysięcy par.



Nigdy nie rezygnuj z tego, co naprawdę chcesz robić. Człowiek z wielkimi ambicjami i marzeniami jest silniejszy od tego, który jest tylko realistą. H. Jackson Brown Jr.

44. Reklama na papierze toaletowym

W dzisiejszym świecie każdego dnia wysyłanych jest tysiące przekazów reklamowych, które mają zwrócić uwagę klienta. Banery, billboardy, mailingi czy spoty telewizyjne to coraz bardziej zużyte i mało efektywne metody. Powiew świeżości na rynku reklamowym postanowili wnieść bracia Jordan i Bryan Silvermanowie. Założyciele firmy Star Toilet Paper oferują przedsiębiorcom reklamę na papierze toaletowym. Pomysł wykorzystania tradycyjnej rolki jako nośnika reklamowego zrodził się w jednej z toalet na terenie kampusu uniwersytetu w Michigan. Idea szybko przerodziła się w prężnie działające przedsiębiorstwo. Już w pierwszym okresie działalności pomysłodawcom udało się przekonać przeszło  lokalnych firm. Szybko poszli za ciosem, wprowadzając nowy produkt — reklamę na papierowych ręcznikach. Młodzi przedsiębiorcy na brak klientów nie narzekają, a niezdecydowanych przekonują faktem, że wykorzystywany papier w % pochodzi z recyklingu. Aby zachęcić do lektury, na papierze oprócz reklam drukowane są również informacje, ciekawostki i inne treści. Na pytanie o technologię nadruku odpowiadają: używamy specjalnej drukarki, ale szczegóły to nasza słodka tajemnica.



Jedynym celem biznesu jest stworzenie klienta. Peter Drucker

45. Parasolka do zadań specjalnych

Każdy, kto choć raz podczas deszczowej i wietrznej pogody korzystał z parasolki, wie, jak niewygodna jest wówczas do trzymania i jak łatwo może wylecieć z ręki. Z rozwiązaniem tego problemu postanowili się zmierzyć Sara i Greg Edsonowie. Małżeństwo z Chicago zaprojektowało parasolkę Brolly z uchwytem wygodnym dla ludzkiej dłoni. Nowa rączka posiada cztery pokryte gumą otwory na palce, które niwelują ryzyko wypuszczenia parasolki w czasie silnych porywów wiatru. — Trzymając parasol, można jednocześnie napisać SMS-a lub odczytać pocztę elektroniczną. Ergonomiczny uchwyt jest także przydatny dla osób cierpiących z powodu zapalenia stawów lub zespołu cieśni nadgarstka — czytamy na stronie firmowej. Zanim zrodziła się idea parasolki Brolly, przedsiębiorcze małżeństwo przeszło inne biznesowe przygody. — Zawsze miałem zamiłowanie do wymyślania nowych idei. Od sprzedaży wody sodowej i cukierków w latach młodości do prowadzenia firmy zajmującej się marketingiem internetowym. Brolly to kontynuacja pasji do tworzenia prostych rozwiązań, które dają klientowi to, czego potrzebuje — mówi Greg. Z kolei Sara w tym zgranym tandemie odpowiada za design. — Projektowanie, zwłaszcza małych szczegółów, to moja pasja. Wachlarz moich wcześniejszych działalności jest szeroki — od opracowania linii z nowymi koszulkami do tworzenia filmów dla branży modowej — zdradza żona. Pytani o przepis na sukces w biznesie odpowiadają, że to przede wszystkim ciężka praca nad produktem, który jest ludziom potrzebny. — Zanim pojawi się szansa na sukces, trzeba zapukać do wielu drzwi. Gdy już okazja się nadarzy, zrób wszystko, aby wykorzystać ją w pełni — radzą pomysłodawcy Brolly. 

46. Jaja z automatu

Przyzwyczailiśmy się, że w automatach vendingowych sprzedawane są zazwyczaj produkty o długim terminie przydatności do spożycia. Firma Muckian’s Eggs postanowiła złamać dotychczasowe stereotypy i zamiast batoników czy chipsów za pośrednictwem maszyn sprzedaje świeże jaja. Paddy Muckian, właściciel przedsiębiorstwa, wpadł na ten pomysł, gdy lokalni klienci dzwonili zainteresowani jajkami już po zamknięciu sklepu. — Do niedawna prowadziliśmy handel tylko w tradycyjny sposób, ale uznaliśmy, że czas dać klientowi możliwość wyboru, kiedy sam będzie chciał dokonać zakupu — mówi pomysłodawca. Tak powstało urządzenie o nazwie Eggspress, które

godziny na dobę,  dni w tygodniu oferuje wyłącznie jaja. Wystarczy, że klient wrzuci określoną kwotę i wybierze wielkość opakowania, a po chwili otwiera się jedna z  szuflad wypełnionych jajami. Wnętrze automatu jest izolowane i wyposażone w chłodziarkę utrzymującą wymaganą temperaturę jaj. Gdy zapasy spadają do pewnego poziomu, urządzenie wysyła wiadomość na telefon komórkowy. Widząc, że idea się sprawdza, Paddy Muckian postanowił sprzedawać urządzenia innym producentom jaj. Wybierane przez nich lokalizacje są najróżniejsze — od pojedynczych urządzeń w małych wsiach po stacje benzynowe w miejskich aglomeracjach. Pojedynczy automat sprzedaje średnio do  jaj tygodniowo.



47. Długopis 3D

W marcu roku Peter Dilworth, Maxwell Bogue i Daniel Cowen rozpoczęli na platformie Kickstarter zbiórkę środków na realizację projektu Doodler. Wykorzystując falę zainteresowania drukarkami D, pomysłodawcy przedstawili pomysł stworzenia pierwszego na świecie długopisu wykorzystującego tę technologię. Idea wzbudziła ogromne zainteresowanie internautów, które przerosło najśmielsze oczekiwania pomysłodawców. Przeszło  tys. użytkowników zasiliło twórców projektu kwotą , mln dol. zamiast założonych tys. dol. Pozyskane z nawiązką dofinansowanie pozwoliło trójce przedsiębiorców dopracować produkt i stworzyć podwaliny pod prężnie działającą firmę. Firma zleciła wyprodukowanie pierwszej większej serii i na rynku pojawił się gotowy długopis, który rysuje w powietrzu lub na dowolnej powierzchni. Doodler wytłacza podgrzewany plastik, który szybko stygnie i krzepnie w silną stabilną strukturę. Korzystanie z wynalazku nie wymaga oprogramowania ani komputera. — Wystarczy podłączyć urządzenie do prądu i po kilku minutach można już budować nieskończoną ilość kształtów i elementów. Po kilku godzinach praktyki użytkownik będzie w stanie wykonywać bardzo skomplikowane obiekty, niezależnie od tego czy jest projektantem, hobbystą, czy miłośnikiem druku D — zapewniają pomysłodawcy. Cena niezwykłego długopisu wraz z zapasem wkładów wynosi  dol.



48. „Konfliktowa” restauracja

Przez żołądek do serca — mówi popularne przysłowie. Założyciele restauracji Conflict kitchen postanowili za pośrednictwem kulinarnych smakołyków przybliżyć Amerykanom specyfikę krajów, z którymi Stany Zjednoczone są w konflikcie. Zlokalizowany w Pittsburgu lokal serwuje kuchnię z takich państw, jak: Afganistan, Wenezuela, Iran, Korea Północna oraz Kuba. — Chcieliśmy stworzyć miejsce do dyskusji na temat życia ludzi mieszkających w tych krajach. Czuliśmy, że w amerykańskim życiu publicznym brakowało takiej inicjatywy. Uznaliśmy, że jedzenie będzie najlepszym środkiem do zaangażowania opinii publicznej, ponieważ kuchnia jest apolityczna — mówią Jon Rubin oraz Dawn Weleski, założyciele restauracji. Oprócz oferty kulinarnej Conflict kitchen proponuje klientom także szereg wydarzeń, spektakli oraz dyskusji dotyczących danego kraju. Poruszana tematyka skupia się wokół kultury, stylu życia i polityki. — Wszystko odbywa się w pokojowej atmosferze — śmieją się właściciele Conflict kitchen.

Pokorni ludzie idą zawsze z prądem. Niepokorni próbują iść pod prąd. Cały postęp ludzkości leży dlatego w rękach niepokornych. Bernard Shaw



49. Sandały na każdą okazję

Pomysł na biznes w głowie Jane Rafter zrodził się wtedy, gdy jednego lata bawiła się na ośmiu weselach. — Zabawy były udane, ale kupowanie za każdym razem nowej pary sandałów mocno uszczupliło mój budżet — wspomina Jane. Urodzona w Madrycie projektantka postanowiła stworzyć sandały z wymiennymi paskami. Baza sandałów miała być jedna, a w zależności od okazji kobiety mogły przypinać do niej różne paski z ozdobnymi elementami. Od powstania idei do momentu, kiedy pierwsza para sandałów ujrzała światło dzienne, nie minęło dużo czasu. Kluczowe w realizacji pomysłu było wykształcenie związane z projektowaniem, zdobyte przez Jane na uczelniach w Dublinie, Mediolanie, Paryżu. Bardzo pomogły także jej wcześniejsze doświadczenia w tej branży. Rdzeń biznesu stanowi studio projektowe Jane zlokalizowane w północnym Londynie. To tam powstają małe arcydzieła o nazwie Slinks, będące mieszaniną skóry, koralików, kamieni półszlachetnych czy kwiatów. Klientki mogą dobierać elementy w dowolnych konfiguracjach. Źródłem sukcesu Slinks jest właśnie zarówno możliwość zakupu gotowych zestawów podeszwy z paskami, jak i tworzenie własnych kombinacji. Jedne paski odpowiednie są na plażę czy wypad za miasto, a inne na wesele czy wyjście do teatru. Większość ozdób sprowadzana jest z Indii, ale biżuteria na stopy wykonywana jest ręcznie w stolicy Anglii. Cała sprzedaż firmy Slinks odbywa się za pośrednictwem internetu. Sandały z wymiennymi paskami szybko zyskały uznanie nie tylko klientek, ale i inwestorów. W popularnym programie Dragon’s Den Jane pozyskała 

 tys. dol. na rozwój biznesu. Produkty Jane zostały także nagrodzone na Wyspach tytułami: „Innowacyjny Biznes Roku” oraz „Najlepsza Kobieca Innowacja Roku”. Sukces Slinks zachęcił Jane do stworzenia drugiej marki o nazwie TreasurePods. Idea jest bardzo podobna, tyle że zamiast sandałów klienci mogą tworzyć naszyjniki i inną biżuterię z wymiennych ozdób. Pomysłodawczyni pytana o źródło sukcesu odpowiada: — Zawsze chciałam połączyć piękno z produktem, który działa. I chyba się udało.

50. Nostalgiczne świece

Niezdany egzamin, zrujnowana przyjaźń, a może wzięty rozwód. Każda z tych okazji jest dobra, aby „uczcić” ją zapaleniem odpowiedniej świecy. Tak przynajmniej twierdzi Mark Vince, założyciel firmy Flicking Candle, która oferuje świece okolicznościowe. Jeśli więc w ostatniej chwili Twoje wakacyjne plany zostały pokrzyżowane, możesz sięgnąć po świecę o nazwie „Cancelled vacation” (odwołane wakacje). Po jej zapaleniu pokój wypełni cudowny zapach tropikalnej wyspy, której nigdy nie odwiedzisz — czytamy na stronie produktu. Gdy z kolei spodziewasz się, że najbliższe święta będą ostatnimi dla babci, to firma Flicking Candle proponuje zapach „Grandma’s Last Christmas Tree”. Produkty wykonane są w % z soi, co w przeciwieństwie do świec z parafiny gwarantuje, że są biodegradowalne. — Początkowo produkcja mieściła się w mojej kuchni, gdzie powstało ponad  sztuk. Znalazłem jednak lokalną firmę, której obecnie zlecam wytwarzanie świec — opowiada Mark. Jego pomysł szybko znalazł miejsce na rynku oraz zainteresowanych klientów. Tylko w dwa miesiące od startu pomysłodawca sprzedał tysiąc sztuk niecodziennych świec. — Jestem pozytywnie zaskoczony zainteresowaniem klientów, którzy w większości kupują świece na prezent — przyznaje Mark.



51. Serwis dla szukających romansu

Życie jest krótkie. Pozwól sobie na romans. To motto serwisu www.Ashleymadison.com. Platforma jest najpopularniejszym na świecie serwisem randkowym skierowanym do osób zamężnych i żonatych szukających dyskretnego seksu. Witrynę uruchomił Noel Biderman, który tak wspomina jej początki. — To był czas bańki internetowej, gdy natknąłem się na artykuł stwierdzający, że % użytkowników randek internetowych udawało singla, będąc w rzeczywistości w związku małżeńskim — mówi Noel. Przedsiębiorca dostrzegł w tych liczbach szansę na stworzenie platformy dla ludzi szukających romansu. Witryna wystartowała stycznia roku. Jej nazwa powstała od dwóch najpopularniejszych w tamtym czasie żeńskich imion w USA — Ashley i Madison. Podstawowe funkcjonalności serwisu, takie jak dodawanie zdjęć, są na początku bezpłatne. Płaci się za wysłanie wiadomości do potencjalnego kandydata do zdrady małżeńskiej. Platforma szybko zyskała popularność, a pierwsze zyski pojawiły się już po  miesiącach od startu. Dziś Ashleymadison.com w różnych wersjach językowych działa w kilkudziesięciu krajach. Niedawno witryna zadebiutowała w Czechach, na Węgrzech i w Słowacji. Noel Biderman zbudował serwis, na którym zarejestrowanych jest  mln użytkowników. Każdego dnia przybywa średnio tys. nowych członków społeczności. Witryna miesięcznie notuje milionów odsłon, co czyni ją jedną z najczęściej odwiedzanych witryn randkowych na świecie. Nad obsługą platformy każdego dnia czuwa  pracowników.



Sposobem na rozpoczęcie jest skończenie mówienia i podjęcie działania. Walt Disney

52. Reklama na twarzach

Ross Harper i Ed Moyse już podczas studiów wiedzieli, że praca na etacie ich nie interesuje. Marzeniem studentów było wpadnięcie na pomysł, który pozwoli rozkręcić dochodowy biznes. Upragniony scenariusz szybko stał się rzeczywistością. — Tuż przed zakończeniem studiów do mojego pokoju w college’u przyszedł Ed i powiedział, że ma pomysł na biznes. Idea była prosta — mieliśmy sprzedawać powierzchnię reklamową na naszych twarzach — opowiada Ross. Kilka nieprzespanych nocy spędzonych w barze studenckim wystarczyło, aby przedsiębiorczy młodzieńcy uruchomili stronę BuyMyFace.com. Pomysł polegał na tym, że każdego dnia przez okres jednego roku firmy mogły wykupić reklamę na twarzy chłopców. Następnie Ross i Ed publikowali w serwisie zdjęcie z naniesioną na policzkach nazwą lub logo danej firmy. Poczta pantoflowa oraz zainteresowanie mediów spowodowały, że serwery strony często nie wytrzymywały obciążenia. — Nie byliśmy przygotowani na tak duży ruch — przyznają pomysłodawcy. Szum wokół idei przyciągał także reklamodawców chcących promować swoje produkty na twarzach chłopaków. Wystarczy wspomnieć, że wśród klientów były firmy z Anglii, Irlandii, Chin, Japonii, Ameryki, Australii, Francji czy Niemiec. Na stronie wciąż widoczny jest kalendarz, w którym każdy dzień przypisany jest danemu reklamodawcy. Roczny projekt o nazwie BuyMyFace.com zakończył się sukcesem, a teraz przedsiębiorczy tandem pracuje nad grą „What’s this” (www.WhatsThisGame.com) bazującą na dzieleniu się zdjęciami. A może czas na skopiowanie pomysłu reklamy na twarzy w Polsce? 

Istnieje tyle sposobów na samodzielne dojście do miliona, że jest to prawie niemożliwe, abyś nie osiągnął tego celu, jeśli myślisz o nim naprawdę poważnie. Brian Tracy

53. Domowe grzyby

Własna uprawa grzybów nawet bez kawałka ziemi, doświadczenia i na dodatek na fusach od kawy? To możliwe za sprawą firmy „Back to the Roots”, która oferuje zestawy do domowej uprawy boczniaka. Na pomysł tworzenia minifarm wpadli Nikhil Arora oraz Alejandro Velez. — W kilka miesięcy od ukończenia studiów na Uniwersytecie Kalifornijskim byliśmy w Berkeley, gdzie pierwszy raz usłyszałem, że można uprawiać grzyby na podłożu bazującym na fusach od kawy. Zrobiliśmy kilka eksperymentów, których efektem było pełne wiadro boczniaka — wspominają młodzi przedsiębiorcy. To ostatecznie przekonało pomysłodawców do porzucenia bankowości inwestycyjnej i doradztwa finansowego. — Zamiast tego staliśmy się rolnikami z krwi i kości — śmieją się mężczyźni. Grzybnia do miniuprawy dostarczana przez firmę zewnętrzną pakowana jest do specjalnych kartonów. Po zakupie zestawu wielbiciel boczniaka musi jedynie spryskać wodą wskazane na opakowaniu miejsce, aby po około dniach mógł się cieszyć z grzybów własnej produkcji. Kwota , dol. za opakowanie przyciąga miłośników domowych grzybów. Wystarczy tylko wspomnieć, że w sezonie miesięczna sprzedaż sięga kilkudziesięciu tysięcy sztuk. Nikhil i Alejandro ofertę firmy wzbogacili także o produkt o nazwie Aquafarm. Jest to samooczyszczające się akwarium, w którym rosną zioła. Wystarczy wypełnić je wodą, dodać ryby i nasiona roślin. — Naszą misją jest łączenie rodzin wokół żywności własnej produkcji — mówią właściciele „Back to the Roots”.



54. Personalizowane telefony dla dzieci i starszych

Dziesiątki funkcji, ustawień, opcji. Producenci telefonów prześcigają się w rozwiązaniach, które mają przyciągnąć klienta. Pod prąd obowiązujących trendów poszła firma Own Fone założona przez Toma Sunderlanda. Przedsiębiorstwo produkuje bardzo proste urządzenia, których wyróżnikiem na rynku jest prostota i brak nowinek technicznych. Charakterystyczną cechą smartfonów marki Own Fone jest zaledwie kilka przycisków z numerami do najważniejszych osób. Ich nazwę i rozmieszczenie klient dobiera podczas zamawiania urządzenia. Pierwszą grupą klientów są rodzice, którym zależy na maksymalnie ułatwionym kontakcie z dziećmi. Own Fone ma także ofertę przygotowaną dla osób starszych, dla których dzisiejsze urządzenia są zbyt skomplikowane. Kilka miesięcy temu firma wypuściła również serię dla niewidomych z przyciskami z alfabetem Braille’a. Przedsiębiorstwo sprzedaje obecnie swoje produkty na rynku brytyjskim oraz w Australii, ale kolejne lokalizacje są tylko kwestią czasu. Aby stać się szczęśliwym posiadaczem Own Fone, wystarczy wejść na stronę, wybrać kolor obudowy oraz liczbę, nazwy i rodzaj przycisków (możliwe są także przyciski ze zdjęciami). Ceny ascetycznych smartfonów wahają się między a  dol. Obudowy produkowane są z wykorzystaniem technologii druku D, co pozwala znacząco obniżyć koszty działalności. — Wierzymy w znaczenie prostoty i dobrego projektu. Chcemy przywrócić równowagę w świecie, w którym dominują na rynku rozbudowane i kompleksowe smartfony — czytamy na stronie firmy.



55. Reklama na wieszakach

Jak połączyć przedmiot codziennego użytku z nośnikiem reklamowym? Ta sztuka udała się bułgarskiej firmie Ecohangers. Przedsiębiorstwo założone przez Radoslava Bogdanova oraz Svetoslava Paneva oferuje firmom reklamę na wieszakach do ubrań. Klientami są przedsiębiorcy chcący tym nietypowym sposobem dotrzeć do potencjalnych odbiorców. Firmy zamawiają wieszaki z nadrukowanym logotypem, hasłem lub inną grafiką. Następnie wieszaki nieodpłatnie trafiają do pralni oraz sklepów odzieżowych, gdzie rozdawane są klientom. Zadowoleni są zarówno reklamodawcy, jak i podmioty, które za darmo otrzymują wieszaki. Właściciele firmy szczerze przyznają, że pomysł nie był ich. — Wcześniej podobnego przedsięwzięcia bez powodzenia próbował nasz przyjaciel w Indiach. Postanowiliśmy wrócić do tego pomysłu, tym razem w Bułgarii — opowiadają. Sztuka ta udała się przy kapitale startowym wynoszącym tys. euro.

Problemem większości ludzi jest to, że nie podejmują decyzji, aby się wzbogacić ― oni tylko o tym marzą. Michael Masterson



56. Naczynia ze spadających liści

Recykling i biodegradacja to pojęcia, które są istotne dla dużej grupy klientów. Ten segment rynku postanowił zagospodarować Michael Dwork. Założyciel firmy VerTerra produkuje ekologiczne naczynia z niecodziennego surowca. Zamiast makulatury czy szkła młody przedsiębiorca wykorzystuje suche liście spadające z drzew. Z tego materiału powstają talerze, miski, sztućce i pojemniki, które ulegają rozkładowi zaledwie po dwóch miesiącach od ich użycia. — Pomysł na biznes zrodził się podczas podróży po Indiach. Zauważyłem tam, jak mieszkańcy z namoczonych liści i gofrownicy formowali jednorazowe płytki, na których podawano pożywienie — mówi Michael. Jeszcze jako student rozpoczął prace nad jednorazowymi naczyniami z liści. Technologia produkcji nie jest skomplikowana. Pierwszym krokiem jest zebranie liści, które następnie pod wpływem temperatury i ciśnienia formowane są w jednorazowe naczynia. Bez tworzyw sztucznych, klejów, lakierów czy fornirów. Produkty firmy VerTerra są lekkie, ale jednocześnie wytrzymałe. Mogą być używane zarówno do gorących potraw, jak i zimnych płynów. Naczynia można przechowywać w lodówce oraz wykorzystywać do podgrzewania potraw w mikrofalówce. — Nasze produkty są bezpieczne dla posiłków i środowiska naturalnego — zapewnia właściciel firmy.



Zdjęcia pochodzą ze strony: www.verterra.com.

57. Kieszonkowy skaner

Najmniejszy skaner na świecie — takim hasłem promuje swój produkt firma Dacuda. Założone w Szwajcarii przedsiębiorstwo stworzyło PocketScan. Urządzenie wielkości wizytownika czy pieczątki pozwala na skanowanie danych, obrazów oraz tekstu i przetwarzanie ich w czasie rzeczywistym. Miniskaner wykorzystuje opatentowaną technologię SLAM Scan®, która umożliwia szybkie wprowadzanie, udostępnianie i edytowanie skanowanych elementów. Wystarczy uruchomić PocketScan, aby zeskanowane dane bezprzewodowo przesłać na komputer i następnie na nich pracować. W ciągu kilku sekund można zeskanowaną tabelę otworzyć w arkuszu Exel lub tekst w pliku Word. Firmę Dacuda założył kwartet w składzie Erik Fonseka, Michael Born, Martin Zahnert oraz Alexander Ilic. Ich pierwszym produktem była mysz do skanowania. Pomysł został szybko skomercjalizowany, czego najlepszym dowodem jest przeszło milion sprzedanych urządzeń. PocketScan ma szansę osiągnąć podobne wyniki. Urządzenie może skanować wszystko niezależnie od wielkości — nawet rzeczy, które nie mieszczą się w stacjonarnym skanerze. Wynalazek działa zarówno przy świetle dziennym, jak i w miejscach zaciemnionych. Grono potencjalnych klientów PocketScan jest szerokie. Od dziennikarzy, poprzez uczniów i studentów, po urzędników, księgowych czy przedsiębiorców. Cena urządzenia to  franków szwajcarskich.



Skaner perspektywiczny PocketScan został zaliczony do pięciu najbardziej perspektywicznych projektów technologicznych w   roku.

58. Wykrywacz glutenu

Nietolerancja glutenu to dolegliwość, która wymaga dokładnej kontroli spożywanych pokarmów. Na własnym żołądku przekonała się o tym Shireen Taleghani Yates, u której zdiagnozowano tę przypadłość w czasie studiów. Życie na diecie bezglutenowej oznaczało ciągły wysiłek i niepewność, czy podany na stołówce lub w restauracji posiłek rzeczywiście nie zawiera szkodzącej jej substancji. Nauczona swoimi doświadczeniami Shireen dostrzegła potrzebę stworzenia bezprzewodowego czujnika glutenu, który prześwietli spożywane produkty. O ile pomysł był trafiony, to do jego realizacji droga była daleka. Przełom nastąpił podczas jednego z wesel, na którym bawiła się Shireen. Przy stole z przekąskami zupełnie przypadkowo poznała Jonathana Kiela. Naukowiec zajmujący się inżynierią chemiczną od jakiegoś czasu prowadził badania nad wykrywaniem glutenu w żywności. W ten sposób powstał tandem łączący wiedzę badacza z doświadczeniem Shireen z czasów pracy w Google. Do zespołu pracującego nad czujnikiem w krótkim czasie dołączył Scott Sundvor, specjalista w projektowaniu i rozwoju produktów, który sam walczył z glutenem. Scott wraz z Shireen Taleghani Yates założyli firmę SensorLabs, której celem było sfinalizowanie prac nad sensorem glutenu. — Prędkość wykrywania była i jest naszym największym wyzwaniem technicznym — opowiada Shireen. Udało się stworzyć taki czujnik, który jest w stanie przeanalizować wszystkie rodzaje pokarmu. Próbkę żywności umieszcza się w jednorazowej kapsule umieszczonej w czujniku.



W ciągu maksymalnie dwóch minut urządzenie informuje o zawartości glutenu w badanym pożywieniu. — Swoiste mobilne laboratorium jest dokładne, dyskretne i wyposaża posiadacza w „szósty zmysł” — mówią założyciele firmy.

59. Czujnik rzeczy zagubionych

Primoz Zelensek stworzył system, który zmniejsza ryzyko zgubienia ważnych przedmiotów. Słoweniec wraz z szóstką przyjaciół założyli firmę Chipolo, która produkuje elektroniczny czujnik o tej samej nazwie. Urządzenie umożliwia zlokalizowanie zagubionego przedmiotu dzięki technologii Bluetooth oraz specjalnej aplikacji na telefon. Wystarczy potrząsnąć Chipolo, aby telefon pokazał na mapie położenie zgubionego przedmiotu. Czujnik ma zasięg około  metrów ( stóp) i zapamiętuje ostatnią lokalizację nawet wtedy, gdy rzecz znajduje się poza zasięgiem urządzenia. Milowym krokiem w rozwoju przedsięwzięcia okazała się kampania przeprowadzona w serwisie Kickstarter. Pomysłodawcy chcieli pozyskać  tys. dol. na rozwój biznesu. Użytkownicy platformy crowdfundingowej zrobili Słoweńcom miłą niespodziankę, zasilając ich projekt kwotą  tys. dol. Zastrzyk gotówki przeznaczony został na uruchomienie masowej produkcji. Pierwszeństwo mieli użytkownicy Kickstartera, do których trafiło blisko  tys. sztuk Chipolo. Firma ma już dystrybutorów w takich krajach, jak Włochy, Francja, USA czy Kanada. Mimo globalnego sukcesu siedziba firmy niezmiennie mieści się w słoweńskiej miejscowości Hrastnik. To tam odbywa się cała produkcja. — Od początku naszym celem było uruchomienie produkcji Chipolo w naszym mieście. Wytwarzamy czujniki sami, dzięki czemu wspieramy lokalną gospodarkę — mówi Primoz Zelensek. Chipolo sprzedawane jest w dziewięciu kolorach w cenie euro za sztukę. „Nic straconego” to motto firmy.



Czy wiesz, że… Według badań spędzamy średnio  minut dziennie na szukaniu rzeczy, które gdzieś zapodzialiśmy.

all .pl k4 oo eb w. ww

Wielkie rzeczy nie powstają w wyniku impulsu, a w wyniku poskładania małych rzeczy w jedną całość. Vincent Van Gogh

60. Sztuczny dym w kroplach

Dym wydobywający się z lufy pistoletu po wystrzale, para unosząca się nad filiżanką kawy czy opary towarzyszące czarom. To tylko niektóre zastosowania magicznego produktu o nazwie Vapour Effect. Mikstura wyprodukowana przez włoską firmę Condor Photo umożliwia tworzenie efektu pary. Zestaw Vapour Effect składa się z dwóch butelek z substancjami, których skład znają jedynie producenci. Wystarczy połączyć kilka kropel eliksiru A z podobną ilością eliksiru B, aby na około minut wywołać sztuczny dym. Produkt wykorzystywany jest zarówno przez duże studia fotograficzne, jak i osoby prywatne bawiące się możliwościami, jakie daje Vapour Effect. To nie pierwszy produkt firmy Condor Photo specjalizującej się w oryginalnych rozwiązaniach dla fotografii. Zlokalizowane w Mediolanie przedsiębiorstwo ma w swojej ofercie także produkty do tworzenia efektu rosy, szronu na szybie, kropli czy piany. Aż  % produkcji firmy trafia na eksport.

Wszystko jest zawsze uważane za niemożliwe, zanim nie zadziała. Tym właśnie zajmują się przedsiębiorcy ― robieniem tego, o czym ludzie im powiedzieli, że jest niemożliwe. Hunt Greene 

Zdjęcia pochodzą ze strony: www.photojojo.com.

61. Koszulka wodoodporna

Koniec z plamami po kawie, barszczu, winie czy napojach. Za sprawą T-shirtu „The Cavalier” odwieczny problem zabrudzonych podkoszulków odchodzi do przeszłości. Stworzony przez firmę Threadsmiths T-shirt ma właściwości, dzięki którym zapobiega wnikaniu do niego brudu i płynów. Hydrofobowa powłoka tkaniny wykorzystująca nanotechnologię nie przepuszcza cząsteczek cieczy. Zastosowane rozwiązania czerpią ze wzorców, które podsuwa natura. T-shirty australijskiej firmy naśladują naturalne właściwości hydrofobowe liścia lotosu. „The Cavalier” wykonany jest w % z bawełny, a wodoodporność nie zmniejsza naturalnej przepustowości tkaniny. — Dostępne na rynku rozwiązania w aerozolu nanoszonym na tkaniny zawierają rakotwórcze substancje chemiczne. Opatentowana przez nas nanotechnologia tkaniny Threadsmiths jest wolna od tych substancji i całkowicie bezpieczna dla regularnego noszenia — zapewniają pomysłodawcy. Koszulki można prać ręcznie oraz w pralce, a efekt wodoodporności utrzymuje się do  prań. Produkty firmy Threadsmiths dostępne są dla kobiet i mężczyzn w cenie  dolarów. Zlokalizowane w Melbourne przedsiębiorstwo chce wkrótce rozbudować ofertę o stroje dla lekarzy lub sportowców.



62. Sztuka z automatu

Artyści swoje dzieła sprzedają w różny sposób. Najbardziej cenieni mają swoje miejsce w galeriach lub na wystawach. Inni prezentują swoje prace na ruchliwych deptakach lub w internecie. Dzięki firmie Art-o-mat, którą założył Clark Whittington, utalentowane osoby zyskały kolejny sposób promocji swoich dzieł. Pomysłodawca postanowił wykorzystać do tego stare automaty vendingowe, w których kiedyś sprzedawane były papierosy. W przegródkach odnowionych maszyn zamiast używek znalazły się małe dzieła sztuki. Swoje prace za pośrednictwem urządzeń Art-o-mat sprzedaje już ponad artystów z państw. Aby nawiązać współpracę z firmą, nie wystarczy tylko artystyczny kunszt. Wielkość urządzenia powoduje, że dzieła twórców muszą spełnić kilka technicznych warunków. — W pełni respektujemy prawa wolności artystycznej, ale nasze maszyny nie są tak wyrozumiałe. Ścisłe stosowanie się do naszych wytycznych jest konieczne, ponieważ wszelkie odchylenia od podanej specyfikacji spowodują trudności, problemy logistyczne i niepotrzebne koszty — mówi pomysłodawca automatów. Z tego powodu dzieło powinno być wykonane na specjalnym drewnianym bloczku. Zapakowana praca musi mieć także ściśle określone wymiary. Zarówno arkusz, jak i opakowanie można kupić lub wykonać we własnym zakresie, byleby spełniały wymagania. Gdy dzieło przejdzie weryfikację artystyczną oraz techniczną, ląduje na półce Art-o-mat-u. Artysta i właściciel firmy dzielą się zyskami ze sprzedaży po połowie. Automaty rozmieszczone są obecnie



w lokalizacjach na terenie Stanów Zjednoczonych, Kanady, Wielkiej Brytanii czy Australii. Dzięki idei Art-o-mat rocznie sprzedawanych jest ponad  tys. prac.

63. Wystrzałowe pogrzeby

Rozsypywanie prochów zmarłych to zwyczaj, który zyskuje coraz większą popularność. Krok dalej w niecodziennych usługach pogrzebowych poszli Clem Parnell i Thad Holmes. Emerytowani żołnierze założyli firmę My Holy Smoke świadczącą usługi wystrzeliwania prochów bliskich. Z urny skremowane szczątki zmarłego trafiają do nabojów, które następnie są wystrzeliwane z wybranej broni. Pomysł na biznes narodził się dzięki rozmowie, którą Clem przeprowadził ze swoim przyjacielem. — Znajomy dzielił się ze mną doświadczeniami związanymi z pochówkiem bliskich. Narzekał na wysokie koszty i mało ekologiczny charakter tradycyjnych pogrzebów. Pod koniec rozmowy zażartował, że sam chciałby, aby jego prochy kiedyś wypełniły amunicję. Dodał, że będzie odpoczywać w spokoju, wiedząc, że ostatnią rzeczą, jaką zobaczy indyk, będzie on lecący na niego z prędkością  m/s — opowiada Clem Parnell. Czarny humor kolegi stał się przyczynkiem do powstania firmy My Holy Smoke. Aby skorzystać z usług firmy, klient musi najpierw określić sposób, w jaki niezwykła amunicja ma zostać wykorzystana. Na podstawie preferencji rodziny Clem i Thad proponują najlepsze rozwiązanie. — Okazując troskę i szacunek, możemy umieścić prochy bliskich w niemal każdym kalibrze amunicji — mówią pomysłodawcy. Po wybraniu rodzaju pocisku rodzina zmarłego proszona jest o wysłanie do firmy około , kg prochów. My Holy Smoke nie wykonuje usług kremacji — podkreślają założyciele. Po otrzymaniu przesyłki pracownicy wypełniają naboje odmierzonymi porcjami. funt (ok. g) popiołu 

wystarcza na wypełnienie  nabojów. Prochy, które pozostaną, wysyłane są z powrotem rodzinie wraz z pudełkiem amunicji.

Zacznij tam, gdzie jesteś, użyj tego, co masz, zrób to, co możesz. Arthur Ashe

64. Kajak origami

Anton Willis swoją drogę do biznesowego sukcesu rozpoczął od przeprowadzki do małego mieszkania w San Francisco. Powierzchnia lokalu spowodowała, że jego kajak z włókna szklanego ledwo mieścił się w nowym miejscu. Zainspirowany artykułem o zastosowaniu origami, zaczął szkicować pomysły na składany kajak. Zanim powstał finalny projekt, pomysłodawca stworzył setki kartonowych modeli i  prototypów w pełnej skali. Nie obyło się też bez licznych testów przeprowadzanych na wodach w Bay Area. Nieprzespane noce, próby i poprawki przyniosły efekt jesienią

roku, kiedy to na wodę wypłynął Oru Kayak. Bazujący na sztuce origami produkt ze składanego plecaka w ciągu kilku minut zmienia się w kompaktowy kajak. Po złożeniu można go schować pod pokładem łodzi, położyć na półce w szafie lub przechowywać w bagażniku. Ważący zaledwie  kg Oru Kayak zbudowany jest z dwuwarstwowego polipropylenu odpornego na wodę i ścieranie. Wszystkie tworzywa sztuczne stosowane w oprawach i połączeniach są trwałe. Metalowe łączniki wykonane są z kolei ze stali nierdzewnej. Produkowany w Kalifornii Oru Kayak sprzedawany jest na całym świecie. Od startu w roku produkt trafił już do tysięcy miłośników tego sportu. Wśród kupujących są zarówno amatorzy, jak i wyczynowcy. — Nasi klienci pochodzą z różnych grup wiekowych i środowiskowych. Niektórzy kupują Oru Kayak ze względu na łatwe przechowywanie, innych zachęciło bezproblemowe przenoszenie — mówi Anton Willis. Cena kajaka w podstawowym wariancie wynosi

 dol. Za najdroższy zestaw wyposażony w dodatkowe akcesoria klient musi zapłacić   dol. 

Sztuka origami Technika składania papieru powstała ok. roku, pochodzi z Chin, rozwinięta została w Japonii i dlatego uważa się ją za tradycyjną sztukę japońską. „Oru” to japońskie słowo, które oznacza „spasować ”.

65. Kubek dla diabetyków

Sebastian Łaźniak na pomysł na biznes wpadł podczas studiów. Jako student medycyny podczas zajęć na oddziałach szpitalnych spotykał osoby chore na cukrzycę. — Widziałem, jak borykają się z problemem kontroli węglowodanów, która polega na zliczaniu cukrów ze wszystkich spożytych pokarmów i płynów — opowiada Sebastian. Tak narodził się pomysł stworzenia kubka, który zmierzy poziom węglowodanów w danej substancji. Na starcie młody pomysłodawca dysponował kwotą  tys. zł ze stypendium, które otrzymał z Collegium Medicum. Dzięki tym środkom powstał prototyp oraz pierwsze egzemplarze kubka. Nad stworzeniem kubka pracował sam. Realizację przedsięwzięcia rozpoczął od naszkicowania modelu kubka w programie technicznym. Drugim krokiem było określenie skali węglowodanowej, w której zmieszczą się zarówno soki, jak i płyny zawierające mniejszą ilość cukru. — Tak przygotowaną skalę naniosłem ręcznie na szklany kubek i tym sposobem stworzyłem pierwszy prototyp — opowiada. Wykonanie kolejnych kubków zlecił firmie zajmującej się drukiem na szkle. Młody przedsiębiorca musiał dzielić czas między studia, projektowanie kubka i negocjacje z producentami. Dodatkowo, aby ochronić swój pomysł, zajmował się procedurą patentową. — Już na etapie oceny zdolności patentowej okazało się, że nie istnieje nawet kategoria, do której można by zakwalifikować mój projekt, co upewniło i umocniło mnie w dążeniu do celu — wspomina. Wysiłki nie poszły na marne, a ostateczna wersja kubka wynagrodziła wszelkie trudności. 

Dziś założona przez Sebastiana Łaźniaka firma Mediseb sprzedaje kubki dla diabetyków w wielu krajach. W rozwoju biznesu pomógł przedsiębiorcy fundusz AIP Seed Capital, który zasilił firmę Sebastiana kwotą tys. zł w zamian za % udziałów. Środki te pozwoliły dopracować produkt i wprowadzić go na polski oraz europejski rynek. W Polsce wynalazek młodego przedsiębiorcy można nabyć za kwotę  zł.

Zdjęcia pochodzą ze strony: www.mediseb.pl.

66. Personalizowane wałki

— Wszystko zaczęło się od rozmowy z moją siostrą, która podpowiedziała mi, że wiele osób szuka takich produktów — tak historię swojego biznesu rozpoczyna Zuzanna Kozerska. Produkowane przez Polkę grawerowane wałki do ciastek wyjechały już do Japonii, Hongkongu, Nowej Zelandii czy Australii. Na początku nikt z jej otoczenia nie wierzył w powodzenie takiej działalności. Zdeterminowana Zuzanna chciała najpierw sprawdzić, czy pomysł podsunięty przez siostrę jest wykonalny. — Założenie było takie, aby wałek nie był tylko kolejną ozdobą w kuchni, ale miał nowe zastosowanie — opowiada. Pierwsze egzemplarze powstały metodą prób i błędów za pomocą maszyny do laserowego wycinania. Początkująca bizneswoman rozpoczęła sprzedaż od świątecznego wzoru „Merry Christmas”. Liczba zamówień zachęciła ją do stworzenia nowych projektów. — W tej chwili mamy ponad  wzorów, ale robimy również grafiki i napisy na indywidualne zamówienia — opowiada Zuzanna. Najdziwniejsze zlecenie przyszło ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Przyszła mama zamówiła kilkadziesiąt wałków z imieniem swojej nienarodzonej jeszcze córki. Swoje drewniane arcydzieła sprzedaje głównie za granicę za pośrednictwem anglojęzycznej strony ValekRollingPins.com oraz serwisu Etsy.com. — Ludzie na Zachodzie mają świadomość, że projekt i praca włożona w jego wykonanie mają swoją wartość. W Polsce niestety dominuje jeszcze podejście, że skoro wałek w Ikei kosztuje  zł, to taki wygrawerowany nie powinien kosztować o wiele więcej — mówi właścicielka. 

Powodzenie biznesu Zuzanny zaowocowało wysypem podobnych produktów. — Ludzie nie mają kompletnie żadnych oporów. Kopiują wszystko — począwszy od grafiki, poprzez sposób prezentowania produktów, a skończywszy na promocjach, które wymyślam — żali się właścicielka firmy. Ostatnio zauważyła, że pewna polska firma w kopiowaniu jej pomysłów przeszła wszystkich poprzedników. Początkowo Zuzannę bardzo to irytowało, ale teraz nabrała dystansu. — Planuję wejść z nowymi pomysłami i znowu troszkę zamieszać, a inni niech kopiują — śmieje się bizneswoman.

Zdjęcia pochodzą ze strony: www.valekrollingpins.com.

67. Organizer na klucze

Noszenie pliku kluczy w kieszeni jest tym bardziej irytujące, im więcej sztuk zawieszonych jest na breloku. Uwieranie w uda czy wydawane podczas chodzenia dźwięki to główne powody, dla których Michael Patrick stworzył rozwiązanie o nazwie KeySmart. Wynalazek przedsiębiorcy umożliwia zebranie wszystkich kluczy w jednym miejscu, tak aby ich noszenie było bezproblemowe. Wystarczy monetą odkręcić pokrętło organizera, a następnie nasunąć klucze. Po dokręceniu można wynalazek schować w kieszeni bez obaw, że ząbki kluczy będą kłuć w uda. — KeySmart został tak zaprojektowany, że pasują do niego praktycznie wszystkie klucze. Brelok pozwala przechowywać  razy więcej kluczy na połowie dotychczas wykorzystywanej do tego powierzchni — zapewnia pomysłodawca. Kompaktowe urządzenie wykonane jest z aluminium oraz stali nierdzewnej, co zapewnia lekkość, a jednocześnie odporność na uderzenia. W środku KeySmart zawiera gumową wkładkę, która blokuje klucze i niweluje irytujące brzęczenie. W ofercie firmy znajdują się modele zarówno dla odbiorców indywidualnych, jak i dla przemysłu mieszczące do kluczy. Istnieje także opcja KeySmart z wbudowanym pendrive'em, otwieraczem do butelek czy obudową z tytanu. Najtańszy model kosztuje  dol. Klientów, którzy chcą uporządkować swoje klucze, nie brakuje, a Michael nie żałuje, że dla KeySmart zostawił pracę na etacie.



68. Pidżama, która monitoruje zachowanie niemowląt

Bezdech to przyczyna śmierci noworodków i trwoga młodych rodziców. Na rynku akcesoriów dla niemowląt są dostępne czujniki oddechu, ale ich funkcjonalność jest mocno ograniczona. Krok dalej w monitorowaniu zachowania dziecka w czasie snu poszła firma Mimo Baby. Ich produkt to pidżama z czujnikiem analizującym nocną aktywność pociechy. Specjalny strój ma wbudowane miejsce na czujnik „Turtle”, który zaczepiany jest na czas snu. „Turtle” posiada sensory, które monitorują oddech, pozycję ciała, temperaturę skóry oraz aktywność pociechy. Gromadzone przez „żółwia” dane wysyłane są w czasie rzeczywistym za pośrednictwem stacji bazowej na urządzenie mobilne rodzica. W ten sposób może on trzymać rękę na pulsie nie tylko nocą, ale i w ciągu dnia może przeanalizować jakość snu i aktywność dziecka. Mimo Baby może wysyłać analizy na iPhone’a , iPada lub Androida. — Zanim powstało Mimo Baby, prowadziliśmy prace nad urządzeniem dla lekarzy, które miało badać jakość ludzkiego snu. W czasie tworzenia prototypu i testów bardzo często padało pytanie, dlaczego nie zastosować tego rozwiązania w opiece nad niemowlętami. To zwróciło naszą uwagę na potrzebę utworzenia monitoringu snu dla dzieci — opowiadają pomysłodawcy. System Mimo Baby jest w pełni bezpieczny dla dziecka. Pidżama wykonana jest z bawełny organicznej i po odłączeniu „żółwia” można ją prać w pralce. Zestaw zawierający stroje, stację bazową i „żółwia” sprzedawany jest w cenie  dol. Właściciele firmy zapowiadają kolejne produkty, które pozwolą monitorować dzieci m.in. w czasie pobytu w przedszkolu. 

69. Restauracja ze szkodnikami

Organizacja Narodów Zjednoczonych od lat promuje owady jako realne źródło pożywienia. Eksperci podkreślają, że dieta oparta na insektach dostarcza organizmowi wysokiego poziomu białka, cynku i wapnia. O odżywczych i smakowych walorach owadów i innych szkodników codziennie przekonują się klienci restauracji Pestaurant. Działający w kilkunastu krajach świata lokal serwuje wyłącznie niecodzienne przysmaki z najróżniejszych stworzeń. Klienci Pestaurant mogą spróbować burgerów z konika polnego czy pieczonej szarańczy. Lokal oferuje także smażone świerszcze oraz chrząszcza po meksykańsku. Na deser można się delektować czekoladowymi krążkami z mrówek czy lizakami ze skorpionem. Te wyjątkowe potrawy serwowane są m.in. w USA, Turcji czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Najbliższa taka restauracja znajduje się na Litwie. Obok serwowania potraw właściciele restauracji prowadzą równolegle edukację na temat wykorzystania owadów w żywieniu. Na stronie Pestaurant dostępne są obszerne poradniki na temat poszczególnych gatunków insektów. Informacje zawierają mało znane fakty i ciekawostki dotyczące owadów.



Kreatywność to wymyślanie, eksperymentowanie, wzrastanie, ryzykowanie, łamanie zasad, popełnianie błędów i dobra zabawa. Mary Lou Cook

Zdjęcia pochodzą ze strony: www.pestaurant.com.

70. Podwodna restauracja

Restauracyjny biznes to bardzo często obszar zaskakujących pomysłów. Na świecie funkcjonują lokale, w których dania podawane są przez małpy lub roboty. Popularność zdobywają restauracje, gdzie posiłki są serwowane i spożywane w całkowitych ciemnościach. Istnieją także miejsca, w których w menu królują wyłącznie węże w różnych postaciach. Jedne restauracje szokują, inne wywołują uśmiech lub ciekawość. Miano najpiękniejszej restauracji na świecie przypadło lokalowi, który usytuowany jest pięć metrów pod wodą. Na niezwykły pomysł wpadł w roku Ahmed Salim. Podczas pobytu na Bali największe wrażenie na przedsiębiorcy zrobił apartament usytuowany na zboczu wzgórza z widokiem na rzekę. Tak zrodziła się idea budowy podwodnej restauracji. Cztery lata później marzenie Ahmeda stało się rzeczywistością. Dokładnie  kwietnia  roku restauracja Ithaa otworzyła swoje drzwi dla pierwszych gości. Jedyny w swoim rodzaju lokal oferuje klientom panoramiczny widok na żywe ogrody koralowe otaczające restaurację. Gościom towarzyszą przepływające ryby i inne morskie stworzenia, które czynią zlokalizowane na Malediwach miejsce magicznym. Lokal serwuje współczesną kuchnię europejską. Za lunch trzeba zapłacić  dol., a kolacja to koszt dol. Ithaa Restaurant nie bez powodu nazywana jest perłą wśród lokali. Słowo „ithaa” w tutejszym języku oznacza masę perłową.



Restauracja Ithaa w liczbach • mln dolarów wyniósł całkowity koszt budowy. • tygodni trwała w Singapurze budowa specjalnej konstrukcji lokalu. • Oszklony lokal został w całości wysłany z Singapuru na barce z dźwigiem na pokładzie w celu osadzenia go pod wodą. •  dni trwał transport konstrukcji z Singapuru na Malediwy. •  ton ważyła restauracja, gdy osadzono ją na dnie morza. •  ton piasku użyto podczas montażu lokalu pod wodą. •  m długości i m szerokości to wymiary restauracji. •  miejsc siedzących czeka na gości. •  razy na godzinę specjalny system zapewnia wymianę powietrza.

71. Kieszonkowa chłodziarka

Upalne dni to czas, kiedy chcielibyśmy, aby napój z lodówki jak najdłużej pozostał chłodny. Utrzymanie niskiej temperatury ulubionego trunku umożliwia Chill Puck. Dzięki zaprojektowanej przez Curta Petersa podstawce klient może dłużej cieszyć się zimną zawartością puszki. Wystarczy aluminiowe opakowanie z napojem ulokować w specjalnie uformowanym spodku. Tajemnica produktu tkwi w substancji wypełniającej podstawkę, która dłużej utrzymuje niską temperaturę. Mikstura jest wydajniejsza od znanych pojemników wypełnionych wodą, od żelu chłodzącego czy tzw. niebieskiego lodu. — Nasz produkt wymyka się prawom fizyki. Zastosowaliśmy technologię, która została wykorzystana do spowolnienia globalnego ocieplenia oraz do utrzymania niskiej temperatury ciała po śmierci Michaela Jacksona. Także NASA chciała z nami współpracować, ale my nie zostawimy naszych klientów — żartuje Curt. Kieszonkowa chłodziarka przydatna jest zarówno na plaży, jak i w domu, na przykład podczas imprezy. O jej przydatności mogą się także przekonać zapaleni gracze czy pracownicy biurowi. Po produkt chętnie sięgają również właściciele pubów, dyskotek czy hoteli. Chill Puck dostosowany jest jedynie do puszek, gdyż w większości mają one standardowe rozmiary. Produkt jest w pełni bezpieczny i nietoksyczny. Curt Peters produkcję spodków zlecił zewnętrznym partnerom, a jego najbliższe plany zakładają dotarcie do jak największej liczby dystrybutorów. Cena Chill Puck to , dol. za sztukę.

 

72. Zwijane kalosze

Kalosze nie muszą zajmować połowy szafy w domowej piwnicy. Okazuje się, że para gumowców może się zmieścić w damskiej torebce. Wszystko za sprawą pomysłu, na który wpadła Estel Alcaraz. Zajmująca się wzornictwem Hiszpanka stworzyła zwijane kalosze o nazwie Sardines. — Idea przyszła mi do głowy pewnego lutowego wieczoru dwa lata temu. Przez ulewę wróciłam do domu przemoczona do suchej nitki. Pierwszym przedmiotem, na który spojrzałam w mieszkaniu, była zwinięta plastikowa butelka. Pomyślałam wówczas: dlaczego nie stworzyć kaloszy, które również będą mogły tak zmniejszyć swoją objętość? — wspomina Estel. Wykonane z termoplastycznego poliuretanu gumowce mogą być złożone do niewielkich rozmiarów jak sardynki w puszce (stąd nazwa Sardines). Dzięki temu przeciwdeszczowe buty można nosić przy sobie na wszelki wypadek. W przeciwieństwie do tradycyjnych gumowców produkty Sardines są lekkie i łatwe w czyszczeniu. Dodatkowym atutem jest fakt, że materiały, z których są wykonane, nadają się do recyklingu. Estel skupia się obecnie nad rozwojem produktu. — Otrzymuję wiele zapytań z całego świata od osób zainteresowanych zakupem oraz dystrybucją „Sardynek”. Miesięcznie na skrzynkę dostaję przeszło  e-maili w tej sprawie, ale nigdzie się nie spieszę. Szukam odpowiednich partnerów biznesowych, z którymi Sardines odniosą rynkowy sukces — mówi Hiszpanka.

 

Naszą największą słabością jest poddawanie się. Najpewniejszą drogą do sukcesu jest zawsze próbowanie po prostu ten jeden następny raz. omas Edison

Chwytliwy slogan Rozjaśnij deszczowe dni z Sardines — brzmi hasło reklamowe kaloszy.

73. Zastrzyk energii w sprayu

Wypite hektolitry kawy i stosy puszek po napojach energetyzujących mogą przejść do historii. Aby pobudzić organizm do działania, wystarczy teraz użyć produktu o nazwie Sprayable Energy. Jest to opatentowana technologia kofeiny w sprayu, która daje organizmowi zastrzyk energii. Wystarczy rozpylić substancję w okolicy szyi (po dwa razy z każdej strony), aby ponownie stać się rześkim. Pomysłodawcy podkreślają, że Sprayable Energy ma tylko jedną substancję czynną — kofeinę, co czyni produkt bezpiecznym i nie powoduje skutków ubocznych. Przechodząc przez błony komórkowe, kofeina jest wprowadzana do organizmu przez skórę. — Po miesiącach badań odkryliśmy, że stosując prostą pochodną naturalnie produkowanego aminokwasu, czyli tyrozyny, możemy pięciokrotnie zwiększyć rozpuszczalność kofeiny. Mechanizm wchłaniania podobny jest do działania plastrów nikotynowych — opowiadają pomysłodawcy. Najnowszym produktem, nad którym pracuje firma, jest Sprayable Sleep dla osób mających problemy z zasypianiem. Substancja zawarta w Sprayable Energy jest bezwonna i bezbarwna. Energia uwalniana jest stopniowo i bardziej naturalnie niż w przypadku np. energy drinków. Mała butelka za kwotę dol. umożliwia wykonanie  rozpyleń kofeiny. — Zamiast za  dolarów kupować energetycznego drinka w klubie lub za dolarów latte na lotnisku, płacisz tylko grosze za jedno zastosowanie — mówią pomysłodawcy. Sprayable Energy jest wystarczająco mały, aby zmieścić się w kieszeni, torebce lub w schowku, co pozwala przyjąć porcję energii w dowolnym miejscu i czasie.  

Skład: woda, kofeina, l-tyrozyna.

74. Zaczarowane pióro

Jedną z kultowych bajek naszego dzieciństwa był Zaczarowany ołówek. W USA powstało pióro, które potrafi wykonywać niewiele mniej niż pamiętny przedmiot z polskiej kreskówki. Scribble Pen to wynalazek, który umożliwia idealne skanowanie kolorów, a następnie przenoszenie ich na papier lub tablet. Stworzone przez Marka Barkera i Roberta Hoffmana pióro wyposażone jest w czujniki kolorów, które wychwytują barwę skanowanego przedmiotu. Pióro może rozpoznać  mln barw i zachować w pamięci tys. kolorów. Aby jakość skanowania była jak najlepsza, Scribble Pen ma wbudowane diody LED oświetlające dany przedmiot. Zaczarowane pióro dostępne jest w dwóch wersjach: Scribble Ink Pen z farbą oraz elektroniczny Scribble Stylus Pen. Scribble Ink Pen używany jest do malowania na dowolnym papierze lub na innym materiale. Użytkownik, któremu podoba się kolor danego przedmiotu, przykłada do niego Scribble. Urządzenie za pomocą czujnika rozpoznaje barwę, a następnie miesza tusz, aby dopasować go do zeskanowanego koloru. Uzyskany w ten sposób kolor można przenieść na papier. Pióro wyposażone jest w wymienny kartridż z farbą. Drugi model — Scribble Stylus Pen przenosi zeskanowane kolory na urządzenia elektroniczne, takie jak tablet czy smartfon. Zasada działania jest podobna, tylko zamiast stalówki z atramentem przyrząd posiada elektroniczny rysik, którym można przesyłać kolory na urządzenia mobilne.

 

75. Aby nie zostawić dziecka w rozgrzanym aucie

Każdego lata media donoszą o tragicznych skutkach pozostawiania dzieci w samochodzie w czasie upałów. Firma Studio Whale stworzyła specjalny system, który nieroztropnym rodzicom pozwala zminimalizować ryzyko pozostawienia pociechy w rozgrzanym aucie. System Starfish (z ang. rozgwiazda) składa się z czujnika umieszczanego w foteliku samochodowym oraz aplikacji mobilnej alarmującej w sytuacji zagrożenia. Sensor wykrywa nacisk na fotelik siedzącego dziecka oraz śledzi położenie telefonu rodzica. Po aktywacji urządzenie niczym rozgwiazda tworzy swoimi ramionami ochronny promień o średnicy stóp. Gdy rodzic, wychodząc z samochodu, opuszcza wyznaczony obszar, a jednocześnie Starfish nadal wyczuwa dziecko w foteliku, na telefon wysyłany jest sygnał alarmowy. Jeśli w ciągu  minut rodzic nie wróci do auta, system wysyła również informację do innych kontaktów rodzica. Cena systemu Starfish to  dol. Aplikacja Starfish wykorzystuje technologię Bluetooth i działa na iPhonie lub telefonie z systemem Android.

Nie mogłem się doczekać na sukces, więc ruszyłem naprzód bez niego. Jonathan Winters

 

76. Ochraniacze na obcasy

Problem zdartych obcasów w szpilkach zna każda kobieta, która choć raz w eleganckim obuwiu próbowała przejść po kostce brukowej lub innej nierównej nawierzchni. Wystarczy nieuważny krok, aby but zamiast w domowej szafie wylądował u szewca. Monica Ferguson oraz Becca Brown wpadły na pomysł, jak sobie z tym problemem poradzić. To właśnie Becca na uroczystość odbywającą się w ogrodzie pierwszy raz założyła szpilki. — Gdy próbowałam stanąć do zdjęcia w ogródku rodziców, przeraziłam się na widok moich obcasów. To był pierwszy raz, kiedy pomyślałam, że potrzebne jest rozwiązanie tej kwestii — opowiada. Kilka lat później wspólnie z Monicą w ramach zajęć na Columbia Business School napisały biznesplan, w którym przedstawiły pomysł nakładek ochronnych na obcasy. Niedługo potem wprowadziły w życie swój pomysł, tworząc markę Solemates High Heeler®. Początkowo produkt miał jeden kolor i jeden rozmiar. Zainteresowanie produktem spowodowało, że Becca i Monica wprowadzały nowe kolory i nowe rozmiary. Opatentowana konstrukcja Solemates High Heeler została zaprojektowana tak, aby pasowała na większość obcasów. Estetyczne i dyskretne nakładki posiadają bezpieczne uchwyty, które nie narażają buta na uszkodzenie. Minimalizują też ryzyko grzęźnięcia obcasa na trawniku czy innej miękkiej powierzchni. Solemates są obecnie dostępne w dwunastu wersjach i sprzedawane są w ponad sklepów na całym świecie. Za opakowanie ochraniaczy na obcasy zawierające  par klient musi zapłacić  dolarów.



Sekretem sukcesu w życiu jest bycie gotowym na wykorzystanie okazji, gdy ta się pojawia. Benjamin Disraeli

77. Lody piwne

Podobnie jak w przypadku wielu innych firm, nasz pomysł zrodził się niespodziewanie. Byliśmy na grillu, gdy ktoś rozlał piwo blisko maszyny do lodów. Mieszanka lodów i chmielu zainspirowała nas do uruchomienia własnego biznesu. Tak swoje początki opisują założyciele firmy Frozen Pints, która zajmuje się produkcją i sprzedażą lodów o smaku piwa. Firma podkreśla, że produkty wytwarzane są domowym sposobem z użyciem autentycznego piwa rzemieślniczego i bez sztucznych składników. „Mrożone kufle”(tak tłumaczymy nazwę firmy) w zależności od rodzaju zawierają od do , % alkoholu. Deser alkoholowy produkowany w Atlancie dostępny jest w lokalizacjach na terenie Stanów Zjednoczonych.



78. Krem do golenia z „kopnięciem”

Wydawałoby się, że na rynku kremów do golenia nie ma już miejsca dla nowych graczy. Wystarczy spojrzeć na półki w popularnych drogeriach, aby się przekonać, jak konkurencyjna jest to branża. Firma Pacific Shaving znalazła jednak sposób, aby wyróżnić swój produkt i dać klientowi wartość dodaną. Zamiast wydawać majątek na reklamę, stworzyła krem do golenia wzbogacony kofeiną. Substancja pomaga w obkurczaniu naczyń krwionośnych. Działa też jako przeciwutleniacz, który pomaga zmniejszyć zaczerwienienie skóry i utrzymuje jej zdrowy wygląd. — Jeśli chodzi o zawartość kofeiny, to produkty dla kobiet mocno wyprzedzają te męskie. Substancja ta jest od dawna składnikiem kremów i balsamów do oczu czy korektorów. W męskim świecie golenia nie było jej aż do teraz — mówi Stan Ades, pomysłodawca kremu i współwłaściciel firmy. Kofeina zawarta w kremie do golenia przenika przez skórę do krwi i pomaga ożywić rutynę porannego golenia. — Krem do golenia z „kopnięciem” ma wiele zalet, ale nie zastąpi porannej kawy — przyznaje z kolei CC Sofronas, współwłaścicielka Pacific Shaving. W promocji produktu pomogło firmie zainteresowanie mediów. Materiały o kremie z kofeiną przygotowały takie media, jak Forbes, Fox czy USA Today. To pomogło w promocji produktu, który już trafił na rynki USA, Wielkiej Brytanii czy Francji. Krem do golenia z kofeiną można nabyć za , dol.



Cierpliwość i wytrwałość mają magiczne działanie — dzięki nim trudności znikają, a przeszkody się ulatniają. John Quincy Adams

79. Telefon na tabletki

Jak zapamiętać wszystkie dawki i pory przyjmowania lekarstw? Z tym problemem zmierzyła się firma Sanofi. Przedsiębiorstwo stworzyło telefon Get Well Kit z wbudowanym organizerem na tabletki. Pudełko posiada siedem przegródek w różnych kolorach na poszczególne leki. Telefon to jedna z rzeczy, które nosimy przy sobie, dlatego z Get Well Kit użytkownik minimalizuje ryzyko przeoczenia pory przyjęcia leku. Wszystko za sprawą aplikacji towarzyszącej, która przypomina o wzięciu pastylek zgodnie z zaleceniami lekarza. Właściciel telefonu może dostosować działania aplikacji do własnych potrzeb, uwzględniając rodzaje leków czy godzinę i długość spożywania posiłków. Gdy nadchodzi czas na wzięcie leków, urządzenie sygnalizuje ten fakt. Program zawiera przejrzysty kalendarz, historię przyjmowanych medykamentów oraz przypomina o uzupełnieniu pudełka.

Problemem większości ludzi jest to, że nie podejmują oni decyzji, aby się wzbogacić — oni tylko o tym marzą. Michael Masterson



80. Zegarek z projektorem

Minęło dużo czasu od tej pory, gdy ludzie przestali wpatrywać się w słońce, aby obliczyć, która jest godzina. Pierwszy zegar powstał tysiące lat temu, ale zasada jego działania się nie zmieniła. My zainspirowani technologiami przyszłości chcieliśmy stworzyć zupełnie inny, oryginalny zegarek. Takimi słowami swój innowacyjny produkt charakteryzują twórcy zegarka Ritot. Wyjątkowość zegarka polega na tym, że zamiast tradycyjnej tarczy posiada on projektor, który wyświetla godzinę na ręce. Charakterystyczną cechą Ritot jest minimalistyczny design. Zegarek nie posiada żadnych przycisków poza klawiszem One Touch do uruchomienia projekcji godziny. Aby włączyć wyświetlacz, wystarczy dotknąć czułego przycisku lub potrząsnąć ręką. Godzina automatycznie znika z nadgarstka po sekundach. Istnieje także możliwość ustawienia mechanizmu stałej projekcji czasu oraz wyboru jednego z kolorów światła. Pomysłodawcy podkreślają, że technologia zastosowana w zegarku umożliwia korzystanie z Ritot zarówno w dzień, jak i w nocy. Jest także w pełni bezpieczna dla skóry. Zegarek ładowany jest w specjalnej bazie sprzedawanej w komplecie.



81. Zamek do sznurowanych butów

W miejscowości Lubawka na Dolnym Śląsku zrodził się pomysł niecodziennego zamka do butów. -letni Adam Tumiński w przydomowym garażu stworzył ZIPPED — zamek, który pozwala na przerobienie butów sznurowanych na zasuwane zamkiem błyskawicznym. Polski wynalazek ułatwia i przyspiesza proces zakładania i ściągania butów, nie wpływając na ich wygląd i wygodę noszenia. Istnieje możliwość dobrania odpowiedniej kolorystyki zamka, dzięki czemu w prosty sposób można odświeżyć swoje stare buty. — Pomysł wziął się z irytacji towarzyszącej zawiązywaniu butów. Często pojawiał się problem z szybkim założeniem bądź ściągnięciem butów. Raz zrobił się supeł, innym razem but był za mocno zawiązany i trzeba było poluzować sznurówki oraz odciągnąć język, aby włożyć nogę — opowiada Adam Tumiński. Prototyp powstał z rzeczy, które pomysłodawca mógł znaleźć w domu i kupić w lokalnych sklepach. — Dużo wycinania, klejenia, pasowania i próbowania różnych rozwiązań. Wiem, że teraz modne są firmy garażowe, ale mój produkt naprawdę jest wytwarzany w garażu — śmieje się Adam. Zanim twórca ZIPPED zajął się biznesem, pracował jako szeregowy pracownik na produkcji. Ma za sobą także występ w programie telewizyjnym „Dragon’s Den — jak zostać milionerem”. Z zamkiem ZIPPED udanie zadebiutował w kwietniu roku

na platformie crowdfundingowej Indiegogo.com. Dzięki kampanii pomysłodawcy udało się sprawdzić zainteresowanie produktem i zebrać środki na zakup sprzętu do produkcji. — Pokazaliśmy się światu, co zaowocowało kontaktem ze strony wielu klientów  

indywidualnych oraz firm dystrybucyjnych zainteresowanych współpracą — opowiada pomysłodawca. Najbliższe plany Adama zakładają intensywną promocję produktu, obniżenie kosztów produkcji oraz rozszerzenie oferty o nowe modele.

82. Największe bańki na świecie

Sam Heath od najmłodszych lat pasjonował się bańkami mydlanymi i wszystkim, co było związane ze sztuką ich puszczania. Przez lata zgromadził pokaźną kolekcję zabawek, urządzeń i książek na ten temat, ale dopiero pod koniec roku postanowił pasję przekuć w biznes. W jednej z dzielnic Londynu uruchomił stragan z akcesoriami do puszczania mydlanych baniek. Rok później otworzył dwa kolejne punkty oraz zainicjował „festiwal baniek” skupiający podobnych jak on fascynatów. Dziś jego firma Bubble Inc to prężnie działające przedsiębiorstwo. W sklepie dostępne są pistolety, breloki, zegarki, okulary czy miecze do puszczania baniek. Wszystkie gadżety wykorzystują płyn o specjalnej kompozycji również dostępny w sklepie. Oprócz sprzedaży Sam wraz ze swoją ekipą organizują występy i uświetniają imprezy. Z ich usług korzystały takie firmy jak Sony czy Honda. Bańki Sama Bubblemana towarzyszyły też koncertom oraz wydarzeniom z udziałem tak znanych osób jak Peter Gabriel, Shakira, David Cameron czy J.K. Rowling. Pokazy Bubble Inc kilkakrotnie emitowały telewizje, a bańki wykorzystywane były w teledyskach, filmach, a nawet podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Założyciel firmy to dziś SamSam Bubbleman, który może się pochwalić dziewięcioma rekordami Guinessa. Dla niego bąbelki to nie tylko mieszanina wody z mydłem. — Są one żywym, oddychającym narzędziem do spektakularnej kreatywności — mówi Sam.

 

Rekordy Guinessa Bubblemana .  dzieci w jednej bańce (marzec  ). .  baniek w jednej bańce (kwiecień  ). . osób w jednej bańce. Pobity poprzedni rekord (listopad  ). .

baniek w jednej bańce. Pobity poprzedni rekord (listopad  ).

. Największa unosząca się bańka o objętości m (lipiec  ).

. Najdłuższy łańcuch stworzony z  baniek (rok   ). . Największa liczba puszczonych pojedynczych baniek z rzędu (). . Największa liczba baniek wypuszczonych z pojedynczego zanurzenia w płynie. . Największa zamrożona bańka mydlana o objętości  , cm i średnicy  , cm (czerwiec   ).

Zdjęcia pochodzą ze strony: www.bubbleinc.co.uk.

83. Zrób sobie komputer

O komputerach moglibyśmy powiedzieć wiele rzeczy, ale nie to, że ich budowa jest prosta jak klocki LEGO. Założyciele firmy KANO nie tylko do takiej tezy przekonują, ale mają na jej potwierdzenie silne argumenty. Alex Klein, Saul Klein i Yonatan Raz-Fridman oferują zestawy „Zrób sobie komputer”. Dokładnie elementów zapakowanych w małej walizce wystarcza, aby krok po kroku stworzyć własny komputer. — Gdziekolwiek chcesz i kiedykolwiek chcesz — przekonują pomysłodawcy. Wystarczy rozłożyć poszczególne składniki zestawu i postępować zgodnie z instrukcją. Już sam etap składania komputera rozwija umiejętności i poszerza wiedzę. Zapewne wielu użytkowników pierwszy raz będzie miało okazję zobaczyć procesor czy inne części składowe komputera. Jednak prawdziwa zabawa edukacyjna rozpoczyna się w momencie, gdy zostaje podłączone ostatnie ogniwo kompletu. Dzięki zestawom KANO zarówno dzieci, jak i dorośli mogą poznać podstawy programowania. Komputer „własnej produkcji” pozwala także od podstaw tworzyć proste gry. „Każdy powinien być zdolny do tworzenia technologii, a nie tylko do korzystania z niej”. Z takim mottem pomysłodawcy wystartowali w serwisie Kickstarter z kampanią crowdfundingową. Jej celem było zebranie od użytkowników tys. dol. na rozwój ich projektu. Pomysł składanego komputera zrobił furorę wśród internautów, o czym najlepiej świadczy fakt, że wystarczyło  godzin, aby osiągnąć pierwotną kwotę. W czasie całej kampanii przeszło tys. osób wsparło twórców Kano kwotą , mln dolarów. Zebrane

 

Wszystko można robić lepiej, niż robi się dzisiaj. Henry Ford

pieniądze pozwoliły udoskonalić produkt, wprowadzić nowe funkcjonalności i rozpocząć produkcję oraz sprzedaż. Zestaw „Zrób sobie komputer” można nabyć za pośrednictwem strony Kano.me za kwotę  dol.

84. Magiczne ziarenka do kawy

Każdy miłośnik kawy przyzna, że smakuje ona jedynie na ciepło. Zimna nie nadaje się do spożycia, a gorąca powoduje poparzenie języka. Jak zatem utrzymać odpowiednią do spożycia temperaturę małej czarnej, aby dłużej cieszyć się wszystkimi jej walorami? Odpowiedź na to pytanie znaleźli założyciele firmy Coffee Joulies. Przedsiębiorstwo produkuje specjalne ziarna ze stali nierdzewnej regulujące temperaturę kawy. Proces ten jest możliwy dzięki materiałowi, którym wypełnione są ziarna. Jest to bezpieczna mieszanka materiałów pochodzenia roślinnego stosowana m.in. jako składnik żywności. Niedowiarki mogą sprawdzić szczelność Joulies za pomocą testera szczelności helem. — Tę samą technologię NASA stosuje do testowania części używanych na promach — mówią pomysłodawcy. Gdy ziarna zostaną podgrzane do temperatury powyżej  q C, surowiec w nich zawarty topi się. W ten sposób ziarna pobierają ciepło z kawy, ochładzając ją do optymalnej temperatury. Jeśli natomiast kawa stygnie, wypełnienie ziaren zaczyna wracać do poprzedniego stanu, oddając kawie wcześniej pobraną energię (podgrzewając ją). Jak zapewniają założyciele firmy, stal użyta do produkcji ziaren w % pochodzi z recyklingu. Produkcja odbywa się w zakładzie, który od ponad wieku wytwarza wyroby ze srebra. Produkt można także stosować w przypadku gorącej herbaty, zupy czy czekolady. Pięć ziaren Joulies kosztuje  dol.

 

Zdjęcia pochodzą ze strony: www.facebook.com/coffeejoulies.

85. Spinacze do skarpet

Małe szanse są często początkiem wielkich przedsięwzięć. Problem wymieszanych po praniu skarpet zna każdy, kto choć raz zmagał się z ich dobieraniem w pary. Pomysł na rozwiązanie tej odwiecznej bolączki zrodził się w małej polskiej miejscowości o nazwie Piekoszów. To tam Zbigniew Śreniawski stworzył najpierw zarys, a później kompletny produkt, który raz na zawsze połączył prane skarpety w komplet. Spinacz Oring (Sock Clip O-Ring) w prosty sposób łączy parę skarpet, co uniemożliwia zgubienie jednej z nich. — Pomysł przyszedł podczas szukania, jak co rano, drugiej skarpety do pary — mówi Zbigniew. Brudne skarpety połączone klipsem są prane w pralce, a następnie suszone i chowane do szuflady. Spinacz na tyle mocno trzyma spięte skarpety, że nie ma obawy o ich rozdzielenie. Opatentowany w roku wynalazek Zbigniewa Śreniawskiego nie farbuje i nie niszczy skarpet. Nie hałasuje także w bębnie pralki podczas prania. Jest wykonany z termokurczliwego, bardzo trwałego materiału z dodatkiem kauczuku o specjalnym składzie. Dzięki temu wytrzymuje temperaturę do q C. Produkcja spinaczy odbywa się pod Kielcami. Proces jest skomplikowany i do produkcji wymagał zaprojektowania specjalnych maszyn. — Maszyny są wydajne, dzięki czemu jesteśmy w stanie wyprodukować każdą zamówioną ilość spinaczy — mówi twórca Spinacz Oring. Nad rozwojem firmy pracuje obecnie kilka osób, dzięki którym udało się tylko w roku sprzedać na całym świecie ponad tys. spinaczy. Jedno opakowanie zawierające sztuk kosztuje około  zł.

 

Demostenes

Nie tylko spinacze Spinacze do skarpet to nie pierwszy pomysł Zbigniewa Śreniawskiego. Przez  lat przedsiębiorca produkował pachnące okładki na zeszyty (posiadał patent na produkcję pachnącej folii). W tym okresie wyprodukował  milionów takich okładek.

86. Z papieru na komputer

Przepisywanie notatek z wersji papierowej do edytora tekstu to czasochłonne i żmudne zadanie. Wiedzą to studenci, a także uczestnicy szkoleń, kursów czy konferencji. Firma Luidia wyszła naprzeciw tym potrzebom i stworzyła narzędzie o nazwie Equil Smartpen . Umożliwia ono łatwe tworzenie, edytowanie i przenoszenie w czasie rzeczywistym szkiców z papieru na nośniki elektroniczne. Wystarczy coś napisać lub narysować na dowolnym papierze tym narzędziem, aby automatycznie obejrzeć to na własnym tablecie, telefonie lub innym sprzęcie. Korzystanie z Equil Smartpen nie wymaga specjalnego papieru. Dzięki ultradźwiękom i podczerwieni element „Receiver” wykrywa i odwzorowuje pozycję długopisu. Urządzenie Equil Smartpen posiada  poziomów czułości. Wynalazek jest kompatybilny z systemami Android, iOS, Mac i Windows. Wszystkie treści można zapisywać w takich aplikacjach, jak Evernote, Dropbox oraz iCloud w dowolnym czasie i dowolnym miejscu. — Przestań tracić czas na odręczne przepisywanie swoich notatek. Dzięki funkcji rozpoznawania pisma przekształć swoje notatki w edytowalny tekst — przekonują właściciele firmy. Klientami firmy są nie tylko studenci, ale i projektanci mody, graficy, architekci czy projektanci wnętrz. Zestaw Equil Smartpen kosztuje , dol.



Zdjęcia pochodzą ze strony: www.myequil.com.

87. Chroń but w aucie

Panie, które wiele czasu spędzają za kierownicą, prędzej czy później borykają się z problemem zniszczonych butów. Prosty sposób na otarte czy zabrudzone w wyniku jazdy obuwie znalazła Małgorzata Nowowiejska. Bizneswoman wymyśliła i opatentowała ochraniacze na piętę i obcas skutecznie chroniące buty podczas prowadzenia pojazdu. — Odkrywcza myśl pojawiła się w myjni samochodowej, gdzie rozmawiałam z pewnym sympatycznym panem. Tematem dyskusji były właśnie zniszczone w czasie jazdy buty. Po przyjeździe do domu szkicowałam, rysowałam, a potem wykonałam mój pierwszy, ale już działający prototyp — opowiada założycielka firmy. Przez trzy tygodnie jeździła w nowym ochraniaczu, testując jego skuteczność. Udane testy potwierdziły słuszny kierunek, dlatego w roku pani Małgorzata założyła firmę Chroń But w Aucie. Sprzedaż ochraniaczy prowadzona jest głównie w Polsce, ale zdarzają się również zamówienia z takich krajów, jak Australia czy USA. Odbiorcami produktów są głównie kobiety oraz butiki obuwnicze. — Cieszy nas fakt, że wśród klientów jest coraz więcej mężczyzn — mówi założycielka firmy. W przyszłości Małgorzata Nowowiejska chciałaby sprzedawać ochraniacze także na stacjach benzynowych.



Temat na pracę Ciekawostką jest fakt, że kilka osób pisało prace dyplomowe na temat ochraniaczy Małgorzaty Nowowiejskiej.

Zdjęcia pochodzą ze strony: www.chronbutwaucie.pl.

88. Załóż parking na własnym podwórku

Parkowanie samochodu to zmora mieszkańców zakorkowanych aglomeracji. Znalezienie wolnego miejsca graniczy z cudem, a gdy już ta sztuka się uda, to cena może skutecznie odstraszyć. Mieszkający w Londynie Anthony Eskinazi wpadł na pomysł, który rozwiązuje odwieczny problem kierowców i obniża ceny postoju. Inspiracja przyszła podczas podróży odbytej po zakończeniu studiów. Podczas pobytu w San Francisco Anthony wraz ze swoim przyjacielem wybrali się na mecz baseballowy. Szukając miejsca do zaparkowania, mężczyzna wypatrzył puste miejsce na zlokalizowanej blisko stadionu posesji. Za drobną opłatą właściciel zgodził się udostępnić miejsce na tymczasowy parking. Tym samym dwójka przyjaciół w końcu znalazła parking, a mieszkaniec zarobił kilka dolarów. Po powrocie do Londynu Anthony postanowił stworzyć serwis, który umożliwia mieszkańcom wynajmowanie prywatnych lokalizacji na parkingi. Niedługo po tym w sieci zadebiutowała witryna JustPark.com. Każda osoba lub firma dysponująca wolnym podwórkiem, garażem lub inną wolną przestrzenią w dobrej lokalizacji może ją dodać do bazy miejsc w serwisie. Kierowca szukający w tej samej okolicy miejsca parkingowego może je wyszukać, zarezerwować i wynająć. Właściciel miejsca zarabia pieniądze, a wynajmujący cieszy się z taniego parkingu. Pomysł okazał się trafiony, zwłaszcza że całodobowe miejsce postojowe w centrum Londynu to koszt około  funtów. — Początkowo serwis prowadzony był jednoosobowo na strychu domu rodziców — wspomina 

Potykając się, można dojść daleko, nie wolno tylko upaść i nie podnieść się. Johann Wolfgang von Goethe

Anthony. Po pewnym czasie do drzwi młodego przedsiębiorcy zapukał przedstawiciel funduszu BMW i Ventures. Podmiot zależny od znanej marki samochodowej zgodził się wyłożyć pieniądze na rozwój platformy. Dzięki zastrzykowi środków serwis JustPark.com mógł zrobić milowy krok, czego dowodem jest  tys. zarejestrowanych kierowców, którzy skorzystali z platformy. W czym tkwi sukces projektu? — W Wielkiej Brytanii co  sekundy wydawany jest bilet parkingowy. Dzięki naszemu serwisowi kierowca nie musi odwiedzać parkomatu, a postój jest o % tańszy. W zależności od potrzeb można wynająć miejsce na pół godziny, pół dnia czy pół roku — mówi twórca serwisu.

JustPark.com w liczbach • Ponad    domów, kościołów, szkół, hoteli, pubów z miejscami parkingowymi do wynajęcia. • Ponad    miejsc parkingowych w Wielkiej Brytanii. • Ponad  miast z  krajów dostępnych w bazie serwisu.

89. Prześwietlacz posiłków

Spożywane przez nas produkty mogą zawierać substancje, których chcielibyśmy uniknąć, jak również takie, na których nam szczególnie zależy. Etykiety na produktach dają nam pewne informacje, ale nie zawsze są one zrozumiałe oraz pełne. W przypadku posiłków spożywanych w restauracjach zadanie jest jeszcze trudniejsze. Jak zatem ustalić w żywności poziom substancji chemicznych, alergenów, kalorii, glutenu, sodu czy tłuszczów trans? Z pomocą przychodzi czujnik TellSpec, który prześwietla składniki zawarte w danym produkcie. Stworzone przez Isabel Hoffmann i Stephena Watsona urządzenie jest połączeniem spektrometru z unikalnym algorytmem oraz towarzyszącą aplikacją mobilną. Wystarczy przyłożyć czujnik do żywności, aby skaner za pomocą algorytmu ustalił składniki i wysłał raport na telefon lub tablet. TellSpec działa zarówno w bezpośrednim kontakcie z żywnością, jak i przez opakowania czy szkło. Dzięki czujnikowi wielkości breloka do kluczy użytkownik może kontrolować spożywane kalorie podczas diety. Urządzenie pozwala także na monitorowanie poziomu i rodzaju przyjmowanych witamin i minerałów. TellSpec wykrywa także rtęć oraz popularne substancje „E”. Interfejs jest przyjazny, co powoduje, że użytkownik od początku nie ma problemów ze zrozumieniem informacji wysyłanych przez detektor.



Jak to działa? Światło składa się z cząstek zwanych fotonami. Kiedy wiązka laserowa o małej mocy w skanerze TellSpec skierowana jest na posiłek, niektóre z fotonów są absorbowane, podnosząc stany energetyczne cząsteczek w żywności. Fotony są następnie odbijane. Spektrometr wewnątrz skanera TellSpec sortuje te fotony i liczy je. Uzyskane liczby opisują skład żywności.

Zdjęcia pochodzą ze strony: www.facebook.com/tellspec.

90. Antybutelka

W  roku David Czerwinski, Brent Reinke i Jason Carignan w odpowiedzi na postępujące zanieczyszczanie środowiska plastikowymi butelkami pokazali światu produkt o nazwie Vapur. „Anti-Bottle” (tak określany jest produkt) Vapur to woreczek na płyny, który można zwinąć do niewielkich rozmiarów. W przeciwieństwie do masywnych, sztywnych butelek może być łatwo schowany w kieszeni, torebce czy plecaku. Produkt został tak zaprojektowany, aby po napełnieniu płynem można go było postawić. Vapur jest o % lżejszy od tradycyjnych butelek, dzięki czemu do jego transportu potrzeba mniej energii — podkreśla firma. W ofercie znajdują się również zaawansowane „antybutelki” z chemicznym systemem filtracji wody. Produkt wykorzystuje zaawansowaną technologię membranową wydrążonego włókna, dzięki czemu bezpiecznie usuwa ,% bakterii wodnych (takich jak Salmonella, cholera i bakteria E. coli) i ,% pierwotniaków (w tym Cryptosporidium i Giardia). Koszt butelki z wymiennym filtrem to , dol. Tańsze rozwiązania dostępne są już od , dol. Wynalazek trójki przedsiębiorców z Kalifornii chroniony jest patentem. „Żyj elastycznie” to motto firmy Vapur Inc.

Jeśli Twoim jedynym celem jest stanie się bogatym — nigdy go nie osiągniesz. John D. Rockefeller

Czy wiesz, że… Brytyjscy naukowcy wyliczyli, że gdyby wyrzucane w ciągu roku butelki PET ułożyć jedną na drugiej, powstałaby z nich wieża o wysokości  mln km. Popularny poli(tereftalan etylenu) może się rozkładać do lat. 

91. Wszystko dla domu inne niż wszystko

Sahar Peleg swoją przygodę z biznesem rozpoczął w roku od sprzedaży unikatowego stojaka na wino. Absolwent projektowania i architektury wnętrz z chromowanego łańcucha stworzył konstrukcję wykorzystującą zasadę równowagi, która daje złudzenie unoszącej się wbrew prawom fizyki butelki. Produkt spotkał się z pozytywnym odbiorem wśród klientów, a zyski z jego sprzedaży zachęciły pomysłodawcę do projektowania nowych. — Tak powstała firma Peleg Design oparta na naturalnym rozwoju, oferująca niedrogie produkty, które każdy dzień czynią szczęśliwszym — mówi Izraelczyk. Dziś mające siedzibę w Tel Awiwie przedsiębiorstwo ma w swojej ofercie kilkaset produktów, które sprzedawane są w sklepach na całym świecie. Każdy artykuł ma swoją oddzielną historię, ale ich wspólny mianownik to funkcjonalność, estetyka i humor. Najlepiej sprzedającym się produktem w historii firmy są niecodzienne wieszaki na klucze Key Pete (patrz foto). Najdroższym artykułem jest magnetyczny wazon na kwiaty, który kosztuje euro. Wszystkie arcydzieła projektowane są przez właściciela firmy oraz pięcioosobowy zespół. Największą sprzedaż generują przede wszystkim sklepy stacjonarne z artykułami dla domu. Ważnym kanałem dystrybucji jest również sklep internetowy.

 

92. Pomocnik w walce ze stresem

Stres to problem globalny. Wszyscy wiemy, że negatywnie wpływa na nasze zdrowie i jak trudna jest z nim walka. Zanim David Ingram rozpoczął prace nad biologicznym czujnikiem stresu, swoje napięcie rozładowywał, ćwicząc jogę oraz uprawiając wspinaczkę. Przedsiębiorca uznał, że zarządzanie stresem może być łatwiejsze dzięki analizie aktywności gruczołów potowych w skórze. Tak powstał pomysł sensora, który mierzy poziom wskaźnika Electro Dermal Activity (EDA) określającego poziom stresu. Czujnik PIP wykorzystuje autorskie algorytmy i technologie przetwarzania danych, które w czasie rzeczywistym informują użytkownika o stopniu napięcia organizmu. Za pomocą przyjaznego interfejsu można poznać reakcje na poszczególne bodźce oraz nauczyć się zarządzania stresem. Wystarczy urządzenie mobilne z aplikacją oraz czujnik, aby trzymać rękę na pulsie w domu, biurze czy gdziekolwiek indziej. Towarzyszące czujnikowi aplikacje dostępne są na iOS i Android, a dane wysyłane przez Bluetooth. Produkowany w Irlandii wynalazek został bardzo pozytywnie przyjęty przez konsumentów oraz ekspertów zajmujących się tematyką stresu. Cena urządzenia to  dol.

Czy wiesz, że… Z powodu stresu gospodarka Stanów Zjednoczonych traci rocznie  mld dolarów.  

Porażka nie czyni Cię przegranym. Czyni za to przegranym poddawanie się, godzenie się z nią i odmowa ponownego próbowania. Richard Exely

93. Najcieńszy zegarek na świecie

Technologia elektronicznego papieru E-Ink znalazła już zastosowanie w czytnikach e-booków, wyświetlaczach telefonów czy tablicach ogłoszeniowych. Dave Vondle i Jerry O’Leary postanowili wykorzystać to rozwiązanie do stworzenia najcieńszego zegarka na świecie. — Pomysł na ultracienki zegarek CST- zrodził się wtedy, gdy Dave owinął taśmę E-Ink wokół nadgarstka i powiedział: Jerry, chcę mieć taki zegarek — wspominają założyciele firmy. Przez następny rok pomysłowy tandem inżynierów pracował nad wprowadzeniem tej idei w życie. Niezliczone godziny pracy nad prototypem, projektowanie i testowanie przyniosły pożądany efekt. Dzięki zastosowaniu najnowszych technologii CST- waży mniej niż gramów. Maksymalnie cienki zegarek nie może mieć żadnych przycisków ani pokręteł. Dzięki technologii E-Ink posiada baterię grubości papieru, która zużywa minimalną ilość energii. Ładowanie i ustawianie czasu odbywa się na dołączonej do kompletu stacji bazowej. Całkowite uzupełnienie baterii trwa około minut i wystarcza na miesiąc korzystania z zegarka. Produkcja zegarków odbywa się w Chicago. Dave i Jerry blisko współpracują z firmą E Ink, dostarczającą „serce” zegarka. Pozostali partnerzy zaopatrują firmę w nierdzewną stal, poliwęglan oraz tworzywa sztuczne. — Możesz zapomnieć, że masz go na ręce — śmieją się pomysłodawcy.

 

Czy wiesz, że… Twórcą e-papieru jest Joseph Jacobson. Wynalazca od  roku prowadzi ze wspólnikami firmę E Ink Corporation zajmującą się wytwarzaniem elektronicznego papieru. Technologia znalazła zastosowanie w takich urządzeniach, jak Onyx, Sony Reader, eClicto czy Amazon Kindle.

94. Kuźnia pomysłów dla domu

Znalezienie pomysłu na biznes, który zawojuje rynek, to marzenie każdej osoby myślącej o własnej firmie. Każdy, kto choć raz bez powodzenia próbował wprowadzić swój produkt do sprzedaży, wie, jak trudne to zadanie. Statystyki są pod tym względem bezlitosne. Tylko niewielki odsetek pomysłów odnosi sukces rynkowy. W tym kontekście można powiedzieć, że firma Quirky stworzona przez Bena Kaufmana to prawdziwy fenomen. Niespełna -letni przedsiębiorca stworzył prawdziwą maszynkę do innowacyjnych produktów. Uruchomiona w  roku firma oferuje klientom produkty codziennego użytku. Małe arcydzieła firmy Quirky wyróżnia wyjątkowe połączenie designu i funkcjonalności. Wszystko dlatego, że Quirky to coś więcej niż firma. To globalna społeczność kreatywnych ludzi. Zanim towar trafi na sklepową półkę, przechodzi długą drogę. Pierwszym krokiem jest pomysł, który może zgłosić każdy członek społeczności Quirky.com. Nad ideą pracuje następnie grono zarejestrowanych na platformie wynalazców, projektantów i inżynierów, którzy dyskutują na temat produktu, oceniają go i wpływają na jego kształt. Z nadesłanych propozycji tylko nieliczne mogą liczyć na realizację. Społeczność jest wymagająca, a sito bezwzględne, dlatego praktycznie każdy wypuszczony produkt okazuje się bestsellerem. Zyski ze sprzedaży produktów firma dzieli między pomysłodawców i wszystkie osoby zaangażowane w jego stworzenie.

 

Sukces to maksymalne wykorzystanie możliwości, jakie masz. Zig Ziglar

Platforma Quirky.com w liczbach • tys. użytkowników społeczności. • , tys. pomysłów na nowe produkty zgłaszanych tygodniowo. •  tys. pomysłów zgłoszonych od   roku. •  produktów wprowadzonych na rynek. • produktów w trakcie realizacji. •  państw, w których sprzedawane są produkty. •  dni upływa średnio od zgłoszenia pomysłu do jego realizacji. •  osób uczestniczy w całym procesie tworzenia produktu. •  mln dolarów wypłaconych osobom zaangażowanym w prace nad produktami. • pracowników w   roku i  zatrudnionych obecnie.

95. Klamka dezynfekująca

Statystycznie jeden na dwudziestu pacjentów ulega w szpitalu zakażeniu w wyniku lekceważenia obowiązku dezynfekcji rąk. W wyniku zakażeń szpitalnych rocznie umiera na świecie  tys. osób. Takie wyniki badań przywołuje dr Alex Oshmyansky, lekarz i współtwórca firmy Altitude Medical. Zaskakujące dane, ale i doświadczenia były dla naukowca inspiracją do zaprojektowania produktu, który zmniejsza zagrożenie zakażeń szpitalnych. Wspólnie z dwoma pracownikami Uniwersytetu w Oksfordzie stworzył dezynfekującą klamkę do drzwi PullClean. Opatentowany uchwyt służy do odkażania rąk przed wejściem do pomieszczenia. Wynalazek zawiera wymienny pojemnik z płynem do dezynfekcji wykorzystywany zarówno przez personel medyczny, jak i gości szpitala. Specjalne oprogramowanie monitoruje pracę oraz stan pojemnika ze środkiem dezynfekującym. Gdy płyn się kończy, aplikacja informuje o konieczności wymiany wkładu. Klamka PullClean może być w przyszłości wykorzystywana w gastronomii, szkołach i budynkach użyteczności publicznej. Zestaw zawierający klamkę, pojemniki z płynem o pojemności  ml oraz oprogramowanie kosztuje dol.

Klamka działa W badaniu pilotażowym wynalazku przeprowadzonym w Johns Hopkins Hospital wskaźnik higieny rąk wzrósł z  % do %.

 

96. Koszulka, która wygrywa z potem

Koniec z nieprzyjemnym zapachem potu towarzyszącym uprawianiu sportu. Dzięki koszulkom firmy SilverAir niemiła woń zniknie raz na zawsze. Tajemnica tkwi w tkaninie, z której szyte są koszulki dla osób lubiących aktywność fizyczną. Materiał zawiera włókna czystego srebra, które w naturalny sposób zwalczają przykry zapach. Sam pot to woda, która przecież nie ma zapachu. Jednak w niektórych częściach ciała pot wchodzi w reakcję z białkami i staje się pożywką dla bakterii. W efekcie powstaje nieprzyjemny zapach, z którym skutecznie walczy srebro zawarte w tkaninie SilverAir. — Nasza historia zaczęła się od frustracji podczas zakupów odzieży sportowej. Wielkie marki oferują setki wzorów, ale wszystkie zatrzymują pot z wiadomym skutkiem. Postanowiliśmy stworzyć markę, która rozwiąże ten problem i połączy jakość, funkcjonalność oraz styl — opowiada Sam Mazumdar, pomysłodawca koszulek. Prace nad projektem rozpoczął od podstaw bez większego doświadczenia w branży. Od początku wiedział, że musi postawić na najlepszej jakości materiał. To na zastosowaniu odpowiedniej tkaniny opierał się pomysł, dlatego o oszczędnościach w tym względzie nie mogło być mowy. Aby zrealizować ambitne założenia, nawiązał współpracę z najlepszymi firmami na całym świecie. Włókna syntetyczne sprowadzane są z Włoch. Tkaniny bez szwów są dziane i barwione w Izraelu. Natomiast spinanie wszystkiego w całość odbywa się w Jordanii. T-shirt SilverAir można nabyć za kwotę  dol.



Ludzie, którzy stawiają sobie mierne cele życiowe, zazwyczaj osiągają to, co zamierzali: nie dążą do niczego i niczego nie zdobywają. Richard M. Devos

97. Papier z krowich placków

Osiem lat temu Kanadyjczyk Michael Flancman poślubił Tajkę Tun Sukonathamarn. Tak zaczął się zarówno nowy rozdział w ich życiu osobistym, jak i przygoda z niecodziennym biznesem. Mieszkające w Tajlandii małżeństwo uruchomiło produkcję papieru. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie surowiec, z którego powstają produkty ich firmy. Do jego wytwarzania używane są bowiem odchody (z ang. poo), a dokładnie włókna wydalane przez roślinożerne zwierzęta. Ten specyficzny materiał jest podstawowym składnikiem masy, z której wytwarzane są produkty firmy POOPOOPAPER. Arkusze oraz rolki papieru są produkowane w naturalny sposób bez użycia chloru czy chemicznych wybielaczy. — Nasze produkty wykonane są w  – % z włókien pozyskanych z odchodów — opowiada Michael. Pozostały odsetek stanowią sezonowo dostępne włókna odpadów rolnych, takich jak łodygi banana, łupiny kokosa czy łodygi kukurydzy. W zależności od pochodzenia odchodów firma wyodrębniła osobne marki: Elephant POOPOOPAPER, Cow POOPOOPAPER czy Horse POOPOOPAPER. Na brak surowca pomysłodawcy nie mogą narzekać. — Produkcję mamy zlokalizowaną w Tajlandii, gdzie żyją tysiące słoni generujących codziennie tony naszego surowca — śmieją się właściciele, którzy współpracują z kilkoma dostawcami. Podobnie rzecz się ma z odchodami krów, koni, łosi, pand, osłów i innych zwierząt. — Podczas produkcji stosowane są te same techniki, których używali Chińczycy  lat temu — opowiadają właściciele. Papier jest teksturowany, 

dzięki czemu uzyskuje naturalny szorstki charakter. Produkty POOPOOPAPER eksportowane są do takich państw, jak USA, Kanada, Wielka Brytania, Belgia, Włochy, Australia czy Hongkong. Papier z odchodów zwierzęcych można kupić w internecie oraz w miejscach turystycznych atrakcji. Najczęstszymi miejscami sprzedaży tego papieru są: akwaria, parki narodowe, zoo, butiki z papierem, księgarnie oraz sklepy ekologiczne. Michael i Tun otworzyli także park, w którym zainteresowani mogą od kuchni poznać tajniki i etapy powstawania ich papieru.

98. Elektroniczny detektyw

Już nigdy nie zgubisz portfela — takim hasłem wita użytkowników strona produktu TrackR. Stworzone w Kalifornii urządzenie umożliwia zlokalizowanie zagubionego przedmiotu w ciągu kilku sekund. Aby skorzystać z funkcjonalności TrackR, należy wcześniej do laptopa, kluczy lub innej ważnej dla nas rzeczy przymocować czujnik. Urządzenie wielkości monety wyposażone jest w kilka funkcjonalności dostępnych w aplikacji na telefonie. — Pewnego dnia zgubiłem na plaży klucze. Aby je odzyskać, musiałem zapłacić  dolarów osobie z wykrywaczem metalu. Poszukiwania zakończyły się sukcesem oraz pomysłem na czujnik wykrywający zaginione rzeczy — opowiada Chris Herbert, współtwórca firmy. Wspólnie z Christianem Smithem zbudowali urządzenie, które posiada wiele funkcjonalności. Distance Indicator mierzy odległość między właścicielem a zgubą, co pozwala łatwiej zlokalizować przedmiot. Jeśli właściciel wie, że klucze są w pobliżu, to najlepiej skorzystać z funkcjonalności Item Ringer. Wystarczy uruchomić aplikację na telefonie, aby czujnik wydał charakterystyczny sygnał. W ten sposób klucze zostaną szybko zlokalizowane między biurowymi dokumentami czy w domowej szafce. Natomiast do namierzenia przedmiotu znajdującego się w większej odległości używany jest Crowd GPS. W tym celu wykorzystywana jest sieć GPS. Jeśli inny posiadacz TrackR przebywa w zasięgu stóp od zgubionego przedmiotu, aplikacja informuje o tym fakcie właściciela, podając ostatnią lokalizację zagubionej rzeczy. Gdy z kolei klucze z czujnikiem mamy przy sobie, ale zapodział się gdzieś telefon, wówczas z pomocą 

przychodzi system PhoneFinder. Naciśnięcie klawisza TrackR wywołuje alarm na telefonie i ułatwia jego odnalezienie. Za jedną sztukę trzeba zapłacić  dolarów. Opakowanie sztuk kosztuje  dol. Oprócz standardowej wersji TrackR w ofercie firmy znajdują się również czujniki wodoodporne oraz przeznaczone do śledzenia psów i innych zwierząt domowych.

Kreatywność to wymyślanie, eksperymentowanie, wzrastanie, ryzykowanie, łamanie zasad, popełnianie błędów i dobra zabawa. Mary Lou Cook

99. Elektryczny antyperspirant wielokrotnego użytku

Na rynku od dawna dostępne są elektryczne maszynki do golenia czy szczoteczki. Gilad Arwatz dostrzegł biznesową niszę również na łazienkowej półce. Młody przedsiębiorca pewnego dnia zauważył, że nikt do tej pory nie skonstruował antyperspirantu zasilanego energią baterii. Tak powstał ClickStick — elektryczny dezodorant z wymiennym zbiornikiem na żel. Antyperspirant zawiera przycisk, który dokładnie dozuje ilość substancji. Dzięki wbudowanemu mikroprocesorowi oraz aplikacji mobilnej użytkownik sam ustawia poziom wydzielanego żelu. Przycisk ułatwia także korzystanie z antyperspirantu, eliminując plamy i białe ślady na ubraniach. Mobilna aplikacja umożliwia kontrolę stanu zbiornika oraz automatyczne złożenie zamówienia na „dolewkę”, gdy żel się kończy. Klient kupuje ClickStick tylko raz — później uzupełniany jest wyłącznie zbiornik. Daje to oszczędności, ale również eliminuje do  % odpadów charakterystycznych dla tradycyjnych antyperspirantów. — Po napełnieniu ClickStick wystarcza na –  miesiące, a bateria wymaga wymiany po roku — zapewnia Gilad Arwatz. Pomysłodawca dopiero rusza ze sprzedażą swojego produktu. Elektryczny dezodorant można nabyć za dolarów.



Czy wiesz, że… Waga plastiku zużywanego rocznie w USA do produkcji antyperspirantów równa jest ciężarowi  samolotów Boeing .

100. Zegar liczący fanów na Facebooku

Coraz trudniej znaleźć firmę, która nie byłaby obecna na Facebooku. Fanpage na popularnym serwisie społecznościowym staje się nieodzownym narzędziem komunikacji i budowania wizerunku. Za sprawą urządzenia Fliike liczbą fanów na profilu można się także pochwalić w „realu”. Zegar stworzony przez firmę Smirrl na bieżąco wyświetla liczbę fanów na Facebooku. Wystarczy podłączyć urządzenie do prądu i aktywować aplikację, aby ustawione na witrynie sklepowej pokazywało aktualną liczbę fanów. — Pomysł powstał po dyskusji, w jaki sposób możemy wprowadzić sieci społecznościowe do świata realnego. Chcieliśmy pomóc firmom w połączeniu komunikacji online i offline — mówią pomysłodawcy: Gauthier Nadaud, Raphael Pluvinage oraz Romain Cochet. Za sprawą ich wynalazku osoby nieprzekonane do internetowych nowinek otrzymują silny argument na rzecz posiadania profilu na Facebooku. Grono klientów jest bardzo zróżnicowane. Od sklepów używających na swoich witrynach zegara Fliike, poprzez firmy usługowe i produkcyjne, aż po instytucje publiczne. Sprzedawane w cenie dol. urządzenie zostało wysłane już do przeszło  krajów na wszystkich kontynentach.



Czy wiesz, że… Każdego dnia  milionów małych, lokalnych firm odwiedza swój profil na Facebooku, aby komunikować się z klientami.

Wielkie umysły mają cele, inni mają życzenia. Washington Irving

101. Reklama z piasku i mchu Oferta Greengraffiti

Zanim Jim Bowes i Joost Niepoth zdecydowali się na własny biznes, przez lata pracowali w branży reklamowej. W  roku w głowie Jima zrodził się pomysł założenia agencji, która przełamie dotychczasowe zasady komunikacji marketingowej. W dobie billboardów, plakatów, ulotek chciał stworzyć nośnik przyjazny środowisku, który nie wymaga papieru i farby. Tak powstała agencja Greengraffiti, która tworząc kampanie, wykorzystuje jedynie naturalne materiały, takie jak mech, trawa, mleko, piasek czy śnieg. Wśród klientów Greengraffiti można wymienić tak znane marki, jak Timberland, Starbucks czy Sony. Dla Electronic Arts’ firma przygotowała kampanię promującą na ulicach Amsterdamu grę FIFA Street. Z usług Greengraffiti korzystał także koncern Range Rover informujący o najnowszym modelu samochodu. Największe zlecenie właściciele zrealizowali dla popularnej loterii liczbowej. W ciągu pięciu dni na ulicach pojawiło się tys. naturalnych stempli firmy Greengraffiti. Kampanie tworzone przez Jima i Joosta można także podziwiać na ulicach, chodnikach i elewacjach Niemiec, Izraela, Hiszpanii i Włoch. „Zielone graffiti” nie jest legalne, ale nie jest też nielegalne. — Jeden z ważnych urzędów w Holandii nie wydaje oficjalnie zgody na nasze graffiti, co nie przeszkadza tej instytucji korzystać z naszych usług — śmieją się pomysłodawcy.

Reverse graffiti (odwrócone graffiti) — za pomocą jedynie szablonu i wody pod ciśnieniem tworzy na chodniku lub innej powierzchni znaki graficzne. Bez farby i tworzyw sztucznych powstaje niecodzienny efekt. Sand printing (druk piaskowy) — technika wykorzystująca piasek i naturalne środki wiążące pozwala na tworzenie wyraźnych, jasnych elementów komunikacyjnych na wybranej powierzchni. Milk paint — mleczna farba to najstarsza na świecie metoda nanoszenia grafiki. Już tysiące lat temu rysunki i malowidła jaskiniowe wykonywane były prostą metodą za pomocą mleka, wapna i ziemnych pigmentów. Mieszanka mleka i naturalnych dodatków używana jest do tworzenia nietoksycznych i biodegradowalnych komunikatów. Moss graffiti — pracochłonna i efektowna forma przekazu reklamowego bazująca na tradycyjnym mchu. Grass graffiti — trawa wykorzystywana jest do tworzenia zielonych dywanów i innych instalacji. Snow stamping — w miesiącach zimowych szablon odciśnięty na śniegu tworzy niestandardowy przekaz marketingowy.



O autorze

Grzegorz Marynowicz — absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Pomysłodawca i założyciel serwisu dla młodych przedsiębiorców MamBiznes.pl. W roku  serwis został sprzedany Grupie Bankier.pl. Analityk portalu Bankier.pl oraz redaktor prowadzący serwisu MamBiznes.pl. Autor kilkuset artykułów na temat przedsiębiorczości, młodego biznesu i prowadzenia działalności gospodarczej.



Smile Life

When life gives you a hundred reasons to cry, show life that you have a thousand reasons to smile

Get in touch

© Copyright 2015 - 2024 AZPDF.TIPS - All rights reserved.